Dzienniki kwarantannowe

Poprosiłam przyjaciół i znajomych, by napisali kilka słów o tym, jak im płynie czas na kwarantannie. O swoich codziennych radościach i smutkach. O frustracjach, lękach, obawach. O tęsknotach, pragnieniach i potrzebach.

Nie spodziewałam się tak przemyślanych, mocnych głosów. Myślę, że każda i każdy z Was odnajdzie w nich cząstkę siebie.

 

Wojtek

 

Ja cały czas coś robię, ale mam wrażenie, ze nic nie robię, a Paweł od dwóch dni jest w nastroju „wszystko mi jedno”. Wstajemy rano, jemy śniadanie, pijemy herbatę, potem więcej herbaty, piekę chleby, chałki, bajgle, trochę pracuję, trochę gotuję… Nie wiem, jak od maja mam zacząć siedzieć osiem godzin w biurze. Nie wiem, jak obecnie siedzieć 24 godziny w domu.

Po prostu nic nie wiem.

Piekę, ale poza tym niewiele robię. Miałem portal robić, ale myśli mi się plączą. Coś oglądam, ale to wszystko jedno. Chciałbym poczytać, ale nie mogę się skupić i jestem zmęczony… tak, że tak.

Wszystkim nam odpierdala zdrowo.

 

Daniel

 

2020 wjechał na grubo
Skurwysyn z Wuhanu powala jak w judo
Brakuje maseczek i żeli antybakteryjnych
Znowu żyjemy w państwie milicyjnym

 

Karolina

 

Wszystko jest takie nierealne. Słyszę i czytam, że ludzie chorują, że umierają, ale ponieważ to odbywa się poza nami, z dystansu, zastanawiam się czasem, czy to przypadkiem nie fikcja. Taki matrix, do którego zostaliśmy wpędzeni przez wielkich tego świata, żeby bez społecznego oporu mogli nas inwigilować, sprawdzać, gdzie jesteśmy, co kupujemy, ile sramy.

My jeszcze jesteśmy zacofanym technologicznie krajem, ale gdziekolwiek indziej spokojnie można by nam wszczepić czipy albo chociaż zainstalować apki, które będą informować odpowiednie służby o tym, jak spędzamy czas albo gdzie się przemieszczamy. Tak dzieje się już w niektórych krajach Azji. Może to tylko mechanizm obronny pcha mnie w te myśli… Bo jak za dużo czytam i słucham o tym, co NAPRAWDĘ się dzieje, to jestem gotowa usiąść i płakać nad dalszym losem ludzkości. Czy czeka nas życie pod władzą totalitarną? Bieda? Czy ludzie zaczną wychodzić na ulice i kraść, jak już nie będą mieli z czego żyć?

Mój mąż wpadł w wir pracy, bardzo go pochłonęła, tylko o niej mówi, nawet widmo wyborów mu niestraszne. Ale w weekend zaczyna intensywnie sprzątać dla odskoczni. I w ogóle spokojniejszy jest, od kiedy w domu siedzi.

 

Kawałek kapeli Daniela (Sweter się nazywa)

 

Wciąż nie mogę spać
I chce mi się wyć
Stan epidemii
Do lasu chciałbym wyjść

Na wideo widzę cię
Nie mogę dotknąć, nie
Lęki i fobie
Wychodzą ze mnie

 

Joanna

 

Siedzę i myślę o tych dziennikach. Jesteś drugą osobą, która chciałaby, żebym powiedziała coś mądrego. Wczoraj odmówiłam gadania w radiu (pierwszy raz w życiu), bo czuję się mega pusto w środku, całą energię poświęcam na pisanie, które – poza tym, że jest powodem spiny, bo deadline za 3 dni – to jest też ucieczką, żeby nie mieć czasu na myślenie.

W przerwach usypiam się xanaxem, słucham rapu, palę fajki. Śni mi się po nocach Wisła, knajpy, owocowe sour’y wypijane w barach.

Odsuwam od siebie myśli o tym, że za 2-3 miesiące zostanę bez kasy, że wydawnictwa będą mniej chętnie wydawać autorów… i piszę zakończenie książki, w której od roku rozprawiam o tym, że świat jest niesprawiedliwy, państwa za mało opiekuńcze, itd. To wszystko w kontekście pandemii wygląda bardzo aktualnie.

Odsuwam od siebie myślenie o seksie, za dużo jem, nie wychodzę za bardzo z domu, jestem blada i nic mi się nie chce.

Bardzo bym chciała, żeby coś pierdolnęło, żeby wprowadzono bezwarunkowy dochód podstawowy, żeby w końcu zaczęto porządnie płacić opiece zdrowotnej i przestać ich traktować jak służbę zdrowia. To nie są służący i nie powinno się im dawać ochłapów tłumacząc, że to zawód misyjny. Mam nadzieję, że libki, które kazały lekarzom jechać za granicę i twierdziły, że rezydenci chcą hajsu na latte i egzotyczne wakacje, dostaną potężnego karnego kutasa. Że we wrześniu zastrajkują nauczyciele, których traktuje się jak gówno. Że dojdzie w końcu do ludzi, że libkowa polityka społeczna, a raczej jej brak, właśnie wybucha wszystkim w twarz.

Wracam do pisania, zanim zacznę mówić o rewolucji i o tym, że – jakby co – można na YT sprawdzić, jak się robi koktajle Mołotowa.

Rozmowa Marty i Karoli

 

K: – Syn powiedział wczoraj, że dla niego jest fajnie, że moglibyśmy tak zawsze żyć, tylko żeby mógł wychodzić na dwór bez rękawiczek i z kolegami się czasem spotkać. Jest szczęśliwy, że dużo czasu spędzamy razem.
M: – Córka mojej siostry też mówiła do niej ostatnio: „Mamo, nie chcę, żeby wirus się skończył”. 
K: – To świadczy o tym, jaki świat był jebnięty wcześniej, skoro dzieci w ten sposób werbalizują myśli.

 

Michał 

 

Moją żonę zabrało dziś pogotowie na SOR. Powinna mieć operację – już. Ale nie zrobią tego, bo koronawirus. Dostała torbę leków. Lekarz powiedział wprost: nie problem ciąć teraz, problem będzie później, jak ją ktoś zarazi. A patrząc na naszą służbę zdrowia, uczą się na swoich błędach, a nie na cudzych. Dlaczego tak dużo ognisk jest w ośrodkach zdrowia? Bo zlekceważyli problem, a ludzie okłamują, zwłaszcza lekarzy.

Czekamy nie wiadomo na co. Aż uspokoi się z wirusem i otworzą szpitale. Nawet, jeśli próbować zrobić zabieg prywatnie, to aktualnie największe ryzyko zarażenia występuje w placówce medycznej. Dla mnie to tak, jakby się paliła straż pożarna. Dlaczego media tak mało o tym mówią? Zajmują się pierdolonymi wyborami.

Naprawdę mi ciężko. Ciężko mi o tym pisać też. Zakazali wychodzić z domu. Weź dzieci kilkuletnie zamknij w domu, do tego niemowlaka. Czujemy się, jakbyśmy mieli dwa etaty.

W pracy jakoś zgadzają się na home office, choć prawie nic nie robię. Ale firma już wysyła na urlopy. Jeszcze tydzień i nie będzie zamówień, bo klienci i ich klienci stoją. Mam deklaracje, że przez dwa miesiące będę miał wynagrodzenie. A co dalej, patrząc na nasz rząd i jego priorytety? 

Prawdopodobnie do czerwca nie uruchomią szkół i przedszkoli. My izolujemy się od innych, od dziadków, ale jak patrzę, że do sąsiadów przyjeżdżają rodzice, to mnie krew zalewa. W Czechach mają dobry plakat: moja maseczka chroni CIEBIE, twoja maseczka chroni MNIE. 

Jest jeden plus: wrócił seks do naszego związku. A kto nie lubi seksu. Szkoda tylko, że po całym dniu mamy ochotę jedynie przytulić się do poduszki.

 

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • Najbardziej utożsamiam się z Wojtkiem. W ogóle mam już tej sytuacji po dziurki w nosie.