– Chcę sobie kupić motocykl – głos po drugiej stronie słuchawki brzmi stanowczo i zdecydowanie.
– Cześć Kuba – witam się w mało wyszukany sposób.
– Chcę sobie kupić motocykl, a moja kobieta tego nie rozumie, więc dzwonię, bo mam mało czasu – promocja na Ducati kończy się za trzy dni, a ty podobno znasz się na sprawach damsko-męskich, swoją drogą nie pojmuję, jakim cudem, skoro masz 31 lat i mieszkasz z kotem, ale…
O Kubie musicie wiedzieć cztery rzeczy: 1. Gada jak pojebany. 2. Jest dla mnie jak brat. 3. Nie, nigdy z nim nie spałam. 4. Ma 39 lat i żonę w pakiecie z bliźniaczkami. W sensie – dziećmi.
– … pomyślałem, że może w końcu się na coś przydasz i powiesz mi, jak wytłumaczyć kobiecie, po co facetowi w moim wieku motocykl.
– A po co facetowi w twoim wieku motocykl?
– No jak to, „po co”? Żeby znów poczuć wiatr we włosach…
– Jesteś łysy.
– To przenośnia była. Chodzi o to, żeby poczuć wolność. Wyruszyć w podróż, gdzie mnie oczy poniosą, sam na sam ze sobą i silnikiem o pojemności 1200 ccm. Okiełznać bestię, zrealizować swoje marzenie ze szczenięcych lat – teraz, kiedy w końcu mnie na to stać. Mieć coś swojego.
Milczę. Kuba też milczy.
– Powiesz coś? – pyta po kilkunastu sekundach.
– Czekaj, myślę.
*
– Podsumowując: motocykl to ma być taka „twoja rzecz”, która będzie ci przypominać, że mimo bycia ojcem, mężem i łysiejącym pracownikiem korporacji poginającym do roboty w szarym garniturze, wciąż masz jaja na swoim miejscu?
– Jesteś bezczelna. I wredna. Ale tak, mniej więcej o to chodzi.
– I w ten właśnie sposób wytłumaczyłeś żonie, dlaczego chcesz motór?
– Mniej więcej.
– Co ona na to?
– Że to zbędny wydatek, który zrobi nam dziurę w domowym budżecie, moja egoistyczna zachcianka i dowód na to, że mi na starość odbija.
– Hmmm…
– „Hmmm”? To jest twoja odpowiedź?
– Czekaj, myślę.
*
– Opowiedz mi, jak wygląda przeciętny dzień twojej żony.
– A co ma piernik do wiatraka?
– Nie interesuj się, po prostu odpowiedz.
– Nooo… Rano to wiesz, wstajemy, na szybko kawa, śniadanie, ogarnianie grajdoła. Marta zwykle zawozi dzieciaki do przedszkola, bo ma po drodze do pracy, a potem jedzie prosto do biura. Kończy pracę o 16, odbiera Zosię i Matyldę. Wracają do domu i w sumie to nie wiem… No pewnie coś gotuje, bo jak wracam z pracy o 18, to jemy razem kolację. Wieczorem coś tam pierze albo dziewczynkom w lekcjach pomaga albo co. W sumie nie wiem…
– Nie wiesz, jak wygląda dzień twojej żony?
– No wychodzi na to, że nie bardzo…
– A jak sądzisz, czy ona w ciągu całego dnia ma tak z godzinkę absolutnie dla siebie? Żeby na przykład usiąść sobie z kawą i książką? Albo żeby wyskoczyć na drinka i obiad z przyjaciółką? Po prostu porobić „coś swojego”, co tylko jej sprawia przyjemność i nie jest związane ani z tobą, ani z dziećmi?
– No nie wiem, może i nie ma…
– No widzisz. Ty chcesz mieć „coś swojego” i czuć się męsko, a ona chce „coś swojego” i czuć się kobieco.
– To czemu do cholery o tym nie mówi?!
– Nie mówi?
– Przecież głuchy nie jestem! Nigdy nie powie: „wyjdź z dziewczynami, bo chcę kawę wypić”, tylko narzeka, że w pracy ciężko, albo że w domu dużo roboty, albo że z Rudym na paintball jadę…
– No właśnie w ten sposób mówi ci, że nie ma czasu dla siebie.
– Ja pier… Wy to jednak popieprzone jesteście! Facet, jak czegoś chce, to komunikuje wprost. Jak chcę, żebyśmy wyszli do kina, to mówię „chodźmy do kina”. Jak chcę, żebyśmy pojechali w góry, to mówię „jedźmy na weekend w Bieszczady”. Jak chcę loda, to mówię… ok, nieważne. Ale wprost!
– Stary, masz czterdzieści lat…
– Trzydzieści dziewięć!
– …masz czterdzieści lat i nadal jesteś jak dziecko we mgle. Kobiety nie mówią konkretami. Chcesz mieć zadowoloną żonę, motor i święty spokój?
– Chcę!
– To weź się raz na jakiś czas postaw w roli Marty i pomyśl, czego może jej brakować, czego może chcieć. Czasu dla siebie? Żebyś jej pomógł w domu? Adoracji? Kiedyś mi opowiadałeś, że zdarzało ci się kiedyś robić dla niej kolację i podawać wino do wanny..
– Kobieto, to było dziesięć lat temu, zanim się dziewczyny urodziły!
– Kuba! Proste pytanie: dlaczego twoja żona nie chce, żebyś kupił motocykl?
– …
– Kuba?
– Czekaj, myślę…
*
[dwa dni później]
– Chyba wiem…
– Słucham.
– Marta boi się, że jak kupię motocykl, to będę w domu jeszcze rzadziej? Już teraz się w zasadzie non-stop mijamy. Faktycznie się od siebie oddaliliśmy… Kurwa.
– Brawo Ty. Kupisz Ducati?
– Nienawidzę cię…
– Wiedziałam, że mądry z ciebie facet.
Tekst po raz pierwszy ukazał się w magazynie „Logo” [nr 8, sierpień 2016] oraz na logo24.pl
Fot. Daniel Nanescu, Splitshire.com