Nie wiem, co kierowało Stefanem W., który wczoraj podczas 27. finału WOŚP zaatakował prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Nie wiem, czy 27-letni nożownik jest zrównoważony psychicznie. Nie wiem, jaki jest jego background, w jakiej rodzinie się wychował, czy ojciec lał go pasem, a matka wsadzała mu twarz w talerz z zupą, kiedy nie chciał jeść. Nie wiem tego.
Wiem natomiast, że wszystkie nasze czyny mają swoje konsekwencje. Konsekwencją ataku Stefana W. jest zagrożone życie niewinnego człowieka. Jest strach i cierpienie najbliższej rodziny, ale też gdańszczan, którzy byli świadkiem ataku na prezydenta.
I którzy teraz, podobnie jak ja i pewnie większość z Was, pytają: dlaczego?
Nienawiść wysoce wskazana
Od kilku lat panuje w Polsce ciche przyzwolenie na mowę nienawiści w dyskursie publicznym. Ton ten nadaje obecny obóz rządzący oraz wspierane przez niego środowiska nacjonalistyczne i faszystowskie.
Określenia takie jak „kanalie”, „zdradzieckie mordy”, czy ludzie „gorszego sortu” weszły już do powszechnego użytku, traktowane przez środowiska pisowskie zupełnie serio, jako synonim ludzi nie tyle nieuczciwych, co posiadających odmienne poglądy.
Hasła typu „a na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” czy „żydzi do gazu” wykrzykiwane przez narodowców podczas Marszu Niepodległości, w którym przywódcy ONR szli ramię w ramię [sic!] z prezydentem Polski Andrzejem Dudą i z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim przestają powoli bulwersować, tak głęboko wryły się w naszą codzienność. A powinny, bo są niczym innym, jak mową nienawiści, namawianiem do przemocy i groźbą, czyli czynami podlegającymi pod paragraf – w teorii. W praktyce obecnej władzy w to graj – uprzedzenia i agresja umacniają podział w społeczeństwie na „nas” i „ich”, ułatwiają odsianie „zdrajców ojczyzny” od „prawdziwych patriotów”. Zabawne, że często za prawdziwych patriotów uznawani są mordercy (przypominam rzeź przeprowadzoną przez „żołnierzy wyklętych” na Ukraińcach i Białorusinach), a za „zdrajców” ludzie, którzy wiele dobrego dla Polski zrobili: Henryka Krzywonos, Władysław Bartoszewski, Lech Wałęsa, Jacek Kuroń, o Jurku Owsiaku (o tym za chwilę) nie wspominając…
Przemoc przejawia się nie tylko w słowach, ale też w aktach (czyt. rozporządzeniach) uderzających w „gorszy sort”, a więc we wszystkich, którzy nie są białym, katolickim, heteroseksualnym, sprawnym mężczyzną. Wśród ludzi gorszego sortu znajdują się:
– dzieci (patrz: ustawa antyprzemocowa, reforma systemu oświaty),
– dzieci i dorośli z niepełnosprawnościami (patrz: ustawa o finansowaniu zadań oświatowych, niespełnianie zapisów konwencji osób niepełnosprawnych ONZ, którą Polska podpisała),
– mniejszości narodowe (antyuchodźcza retoryka i sianie ksenofobii, odcięcie funduszy przeznaczonych dla mniejszości narodowych w Polsce przez MSWiA),
– bezpłodne pary (ustawa o in vitro),
– kobiety (klauzula sumienia, a więc ograniczony dostęp do antykoncepcji awaryjnej; ustawa antyaborcyjna, a więc niemożność decydowania o swoim ciele, zdrowiu, a nawet życiu; ustawa antyprzemocowa, według której raz w zęby to za mało),
– i tak dalej…
W takim klimacie, klimacie czarno-białej rzeczywistości, gdzie nie ma miejsca na różne odcienie szarości, w klimacie wzajemnych oskarżeń, braku poszanowania dla drugiego człowieka i jego potrzeb, klimacie – powiedzmy to wprost – nienawiści i przemocy – nietrudno o skrajne, patologiczne zachowania. Bo…
Przemoc rodzi przemoc
Nie wiem, dlaczego Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest tak ogromną zadrą w oku PiS. Nie rozumiem, jak inicjatywa, która wyręcza państwową służbę zdrowia i od lat łata dziurawy budżet NFZ, może być przez władzę tak bardzo znienawidzona.
Nie trzeba lubić Jurka Owsiaka, żeby lubić WOŚP. Nie trzeba wierzyć w niewinność i dobrą wolę szalonego gościa w czerwonych oprawkach okularów, żeby wiedzieć, że co roku do kilkunastu szpitali w całej Polsce trafia specjalistyczny, nowoczesny sprzęt wart kilkadziesiąt milionów złotych, ratujący życie „najgorszego sortu” – chorych, bezradnych i zdanych na pomoc dorosłych dzieciaków.
Nie rozumiem, jak – w obliczu tej wiedzy – posłanka obecnego rządu może bezkarnie dyskredytować działania WOŚP, określając je jako [sic!] antykatolickie?
Jak bez nagany przechodzą obraźliwe słowa Terlikowskiego, według którego [Sic! Sic! Sic!] „wspierając WOŚP wspierasz aborcję i eutanazję”?
Jak, do cholery, Brudziński, minister MSWiA, może wydać zakaz uczestniczenia mundurowych w finale WOŚP?
I jakim cudem członkowie Młodzieży Wszechpolskiej, którzy kilka miesięcy temu wystawili Adamowiczowi i kilkunastu innym prezydentom polskich miast akty zgonu nie zostali postawieni w stan oskarżenia?! Przypominam, że prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie, uzasadniając, że intencją wystawienia „politycznych aktów zgonu” nie było nawoływanie do nienawiści [wtf?!], ale wyrażenie niezadowolenia z podejmowanych przez prezydentów inicjatyw.
Jak, do chuja wafla, sugerowanie śmierci człowieka, z którego poglądami się nie zgadzam, jest „wyrażeniem niezadowolenia”?! Przecież to jest jawne nawoływanie do przemocy, sugerowanie zadania krzywdy drugiej osobie.
STOP
Po uwolnieniu członków MW z zarzutów, Adamowicz napisał na swoim Facebooku:
Jestem głęboko zdziwiony postępowaniem prokuratury. To co zrobili Wszechpolscy, to nie była zwyczajna krytyka. Posługiwanie się tak wyrazistym symbolem, jakim jest akt zgonu przekracza dopuszczalne granice wyrażania swojego niezadowolenia i zawiera olbrzymią dawkę negatywnej treści. Ciekawy jestem, jak postąpiłaby prokuratura w przypadku, gdyby wystawiono akt zgonu np. prezesa Kaczyńskiego czy prezydenta Dudy. Jestem przekonany o wszczęciu postępowania wobec tych, którzy dopuścili się tego czynu. Nie zostawię tej sprawy i zamierzam wyczerpać wszystkie narzędzia prawne, aby dochodzić swoich praw i walczyć o to, żeby zachowania nacjonalistyczne różnych organizacji, które sieją nienawiść wobec imigrantów i uchodźców, zostały ocenione przez prawo negatywnie.
Mam nadzieję, że prezydentowi Gdańska będzie dane to zrobić. Bo póki co leży w szpitalu w stanie krytycznym.
Mam też nadzieję, że to, co wydarzyło się wczoraj, dla wielu będzie kubłem zimnej wody, okazją do zrobienia rachunku sumienia i… opamiętania się.
To z dobra i z szacunku rodzi się prawdziwa siła. Nie z nienawiści i lęku.
Pamiętajmy.
Prezydent Paweł Adamowicz zmarł w momencie, kiedy publikowałam ten tekst.