Jestem zdecydowaną zwolenniczką otwartości w związku (nie mylić ze związkiem otwartym) i uważam, że pewne rzeczy lepiej powiedzieć partnerowi wprost zamiast kisić je w sobie i się frustrować. Oczywiście, na niektóre tematy możemy rozmawiać bardziej otwarcie (Nie, pranie się samo nie rozwiesza, trzeba je najpierw wyciągnąć z pralki, do Chuja Wacława), o innych mniej (Wiesz, mam takie małe marzenie. Wyobraź sobie gęsty las, a w nim drwala z siekierą…), jednak przede wszystkim chodzi o to, żeby mówić głośno o swoich potrzebach, fantazjach, obiekcjach i przemyśleniach. Niestety, niektóre z nich mogę sprawić partnerowi przykrość, a w drastycznych sytuacjach doprowadzić nawet do rozpadu związku. O czym więc rozmawiać, a o czym milczeć? Przed Wami sześć (czyli podstawowe minimum) pytań, których nigdy nie powinnaś zadawać swojemu facetowi.
#1. Ile masz w bicku, a ile w penisie?
Wyobrażasz sobie sytuację, że Twój partner podchodzi do Ciebie z centymetrem i zaczyna sprawdzać Twój obwód piersi, talii i bioder? Nie? Ja też. Tymczasem ostatnio znajomy powiedział mi, że jego dziewczyna chciała mu zmierzyć penisa. W spoczynku i we wzwodzie. „Żeby sprawdzić”. Chłopak wpadł w paranoję i zaczął zamawiać produkty z żeń-szeniem na przyrost wacka. A tak już zupełnie serio. Nie macaj bicepsa swojego faceta i nie mów mu „Hmmm… może byś trochę przypakował?”. Nie stwierdzaj w towarzystwie „A mojemu Misiu to się trochę przytyło. No i oczko mu odpadło”. Nie zagaduj „Może byś tak popizgał żelazem w siłowni zamiast walić te browary na kanapie?”. NIE. Jeśli Twój chłop Ci się wizualnie nie podoba, a jego intelekt nie jest na tyle mocną stroną, by przyćmić niedostatki urody, to albo go zostaw, albo go zostaw. Ludzi się bierze takich, jakimi są, a nie takich, jakimi mogliby być.
#2. A jaka była Twoja była?
A po cholerę Ci to wiedzieć? Była, to była. Już jej nie ma. Sprawdzisz, to na bank zaczniesz się porównywać. Been there, done that. Teraz to TY jesteś jego kobietą, on Twoim facetem i tylko od WAS zależy, czy dacie sobie to wszystko, czego nawzajem od siebie potrzebujecie. Skoro Twój partner nie jest już ze swoją ex, pewnie są jakieś tego powody. Jeśli Ci o nich otwarcie powie, to je poznasz, jeśli nie – nie drąż. Przeszłość najlepiej zostawiać za sobą.
#3. Uważasz, że jestem za gruba?
Tak się zastanawiam: a dlaczego nigdy nie zapytasz swojego faceta, czy nie uważa, że jesteś za głupia? Pytając go, czy jesteś taka, sraka, czy owaka, po pierwsze dajesz mu gdzieś tam na poziomie podświadomym do zrozumienia, że jesteś w stanie zmieniać się na jego zawołanie i własne samopoczucie uzależniasz od jego opinii, po drugie podsuwasz powód do rozmyślań na temat Twojego wyglądu, wagi, stanu uzębienia i buk wie czego jeszcze. Jest z Tobą? Dobrze mu? To na chuj drążysz temat?
#4. Gdzie wychodzisz i o której wrócisz?
A co Ty jego matka jesteś? Wychowawczyni w przedszkolu? A on ile ma lat? Pięć? No come on. Jesteśmy dorosłymi ludźmi, zachowujmy się jak dorośli. Nieustanna kontrola partnera i próba jego zawłaszczenia tylko dla siebie świadczy o Twojej niepewności, niskiej samoocenie i kompletnym braku zaufania do niego. A związek bez zaufania to jest dupa, a nie związek. Zamiast montować mu czipy na nodze albo zaglądać w telefon, lepiej pójść na terapię. Zwykle pomaga. I piszę to bez grama złośliwości.
#5. Kiedy ślub?
Aaaaaaaaa!!! Ja się wcale nie dziwię, że wielu mężczyzn alergicznie podchodzi do tego pytania. Jakbyś Ty się czuła, gdyby on cały czas pytał Cię „To kiedy w końcu perskie oczko?”. A tak serio, decyzje podejmowane pod presją najbliższych nigdy nie są dobre i przede wszystkim nigdy nie są własne. Ty chcesz, żeby Twój chłop Ci się oświadczył czy Twoja rodzina? A może Twoja ambicja, by zaświecić brylantem przed koleżankami? Zmartwię Cię. Pierścionki zaręczynowe są dziś cholernie drogie, więc brylantu raczej nie będzie, to raz. A dwa – każdy musi w swoim czasie dojrzeć do pewnych decyzji. Jeśli nie macie w kwestii wzajemnych zobowiązań synchronizacji, albo się pożegnacie albo wypracujecie kompromis. Ślub to mały pikuś. Podobno najgorzej jest potem.
#6. Obiecasz, że nigdy mnie nie zostawisz?
Może Ci to obiecać, owszem. Tak samo jak może Ci obiecać, że Ziemia krąży wokół Słońca, Kopernik była kobietą, a jutro będzie padać śnieg. Nic nie jest na zawsze, a na związki niestety nie ma dożywotniej gwarancji. Takie, za przeproszeniem, pierdolenie typu „zawsze będę przy Tobie”, „nigdy Cię nie zostawię”, „i będę z Tobą aż do śmierci”, owszem jest wzniosłe i piękne i chciałoby się bardzo w nie wierzyć… Well. Te rozwody i zdrady wokół nas nie biorą się z Księżyca tylko z faktu, że ludzie:
a. bywają chujami,
b. nudzą się i szukają nowych wrażeń,
c. mają problem z wytrwaniem w swoich postanowieniach,
d. zmieniają się.
Zamiast więc pytać go, czy Cię nigdy nie zostawi, zapytaj lepiej, co będzie na kolację i jakie wino kupić. Zjecie coś dobrego, spędzicie razem czas, będziecie bliżej. Bo przecież o to właśnie w związku chodzi. Żeby bardziej zadbać o to, co tu i teraz niż o to, co było, albo co by było, gdyby.
Peace.
P.S. W lutym podobny tekst o tym, czego mężczyźni nie powinni mówić kobietom :)
Fot. Mat Chenn, Unsplash.com