19 tatuaży, które zryły mi beret

Źródło: deviantart.net

Do sztuki podchodzę jak dziecko – albo mnie coś chwyta za serce mózg, albo nie. W głębokim poważaniu mam opinie krytyków, recenzje i to, jak definiowana jest twórczość danego artysty [kicz vs arcydzieło]. I tak na przykład Joyce mnie nudzi, Lynch irytuje, a filmy Woody’ego Allena uważam za nadzwyczajnie słabe. Od klasyków wolę Beksińskiego, Pollocka, Picassa czy Tolouse-Lautreca wraz z jego dziwkami. Przepadam w Różewiczu, Irvingu, Bukowskim, nie trawię Szymborskiej, Gombrowicza i Prousta [oburzone głosy odezwą się za 3… 2… 1…]. Jestem ignorantką, jeśli chodzi o muzykę klasyczną, ponieważ nie uważam, żeby jej znajomość czyniła mnie lepszym człowiekiem. W operze byłam raz w życiu. Zasnęłam. Kocham teatr, ale wolę kino. Jestem dzieckiem popkultury. Eksploruję i uczę się sztuki dotąd, dopóki sprawia mi to frajdę i dostarcza silnych bodźców. Tak samo mam z tatuażami.

Ostatnich kilka miesięcy spędziłam na przeglądaniu prac działających w Polsce tatuatorów. Powód był oczywisty – szukałam odpowiedniego człowieka, dla projektu, który chciałam mieć na swoim ciele. Tatuaż zrobiłam prawie dwa miesiące temu, ale nawyk grzebania w sieci i szukania jedynych w swoim rodzaju prac pozostał. Dziś pokażę Wam 19 dzieł 9 tatuatorów działających na terenie Polski, których prace kompletnie mnie rozbroiły, tak na poziomie koncepcji, jak i samego wykonania. Takie mało co nieco dla ciała tych, którzy mają w planach dziaranie i coś dla ducha tych, którzy lubią popatrzeć na kawał dobrej sztuki.
 
HINT: ŹRÓDŁA WSZYSTKICH ZDJĘĆ ZNAJDUJĄ SIĘ W NAGŁÓWKACH DOT. POSZCZEGÓLNYCH TWÓRCÓW [LINK –> KLIK –> ŹRÓDŁO].
 

Legion [Rock’n’Roll Tattoo, Warszawa]

 
 
Legion kupił mnie swoją jedną pracą. Odkąd ją zobaczyłam, nie mogę jeść, nie mogę spać. A przede wszystkim nie mogę przeboleć faktu, że jeszcze miesiąc temu ten projekt był do wzięcia. Kot w koronie cierniowej z sercem na wierzchu. Popkulturowe połączenie kultu kota z kultem Jezusa. Legion, chapeu bas. Andy Warhol mógłby się od Ciebie uczyć. 
 
 
 
 

Timur [Red Berry Tattoo, Wrocław]

 
Szalony Ukrainiec, którego performance miałam okazję podziwiać na żywo. Przy tatuowaniu podśpiewuje i gada przez telefon, a przede wszystkim jest w tym, co robi, cholernie dobry. Chyba każda jego praca mi się podoba, ale wybrałam cztery, które z chęcią zobaczyłabym na ciele swoim lub kogoś mi bliskiego ;) 
 
 

 

Dzikson [Dzikson Wildstyle Tattoo, Kraków]

 
Moje wczorajsze odkrycie dzięki – uwaga uwaga – podpowiedzi Facebooka [pages you may like]. Chłopak ma brodę i nosi czarną czapeczkie. Nic więcej o nim nie wiem poza tym, że jest genialny i tatuuje ludziom na ciele rysunki ich własnych dzieci. Jak pogrzebiecie, będziecie wiedzieć, o czym mówię. Tymczasem coś na granicy jawy, snu i psychodeli.
 

 

Basia Kiczek [Rock’n’Roll Tattoo, Katowice]

 
Mstrzyni igły, która sprawia, że mam ochotę wydziarać się od stóp do głów. Kobiety w jej wykonaniu są piękne. Zimne. I niedostępne. Takie trochę wrażliwe korpobitch. Nosiłabym. Poniżej dwie + jeden ważny przekaz w gratisie.
 
 

Ad. Pancho [Rock’n’Roll Tattoo, Katowice]

 
Wykonanie perfect, choć nie będę ukrywać, że rozbroiły mnie przede wszystkim wzory. Warto zapoznać się z pracami tego człowieka. Robi niezły rozpierdol.
 

 

Maya Sapiga [Art Force Tattoo, Warszawa]

 
Piękna Rosjanka z piękną duszą. To u niej zrobiłam swój drugi w życiu, a pierwszy świadomy tatuaż. Poniżej praca, która podbiła me serce i sprawiła, że to u Mai właśnie postanowiłam rozpocząć swoją [prawdziwą] przygodę z dziaraniem. 
 
 
 
 
 

Bartosz Panas [Caffeine Tattoo, Warszawa]

 

Bartka znam z boxa – jakieś 50% EMC ma u niego chociaż jedną dziarę ;) Jesli kiedykolwiek będę chciała sobie wytatuować wyuzdaną zakonnicę, zgłoszę się do Panasa. Tak coś czuję, że on to zrobi dobrze.

 

 

Loco [Rock’n’Roll Tattoo, Katowice]

 

Pseudionim doskonale oddaje klimat jego prac. Gdybym miała robić rękaw, to albo u niego, albo u pana poniżej.

 

Grzesiek [Azazel Tattoo, Milanówek] 

 
Uwielbiam motywy zwierzęce i żywy kolor w mocnym nasyceniu. Choć, jak zobaczycie poniżej, Grzesiek świetnie radzi sobie również w czerni. Myślę, że mogłoby między nami zaiskrzyć ;) Chociaż… 
 

 
… spotkałam kiedyś perfekcyjny wykon z gatunku botaniki [wiecie, żaby, biedronki, łąka – no miód] na łydce u jakiegoś typa. To zdjęcie było w sieci, na stronie studia tatuażu, chyba z Wroclawia. A może z Poznania… Z Gdańska? No, kurwa mać, nie pamiętam. Chodzi mi tamta praca po głowie i nie może przestać, tyle że ja za cholerę nie potrafię jej namierzyć. Jeśli więc traficie na coś w klimacie, podeślijcie, proszę, błagam. Bo spać przez to nie mogę ;)
0 Like

Share This Story

Style
  • Ann, przy przeniesieniu bloga z własnego cms na WordPressa niestety utraciłam komentarze pod niektórymi wpisami. Ten jest jednym z nich :(

    • Ann

      Uuu…no fakt, to by wszystko tłumaczyło ;)

  • Kana

    Niedawno odkryłam Twojego bloga i nadrabiam zaległości we wpisach :) Sama też jaram się tatuażami i polecam zapoznać się z pracami Futro z Szerytatoo w Wawie i Aldony z tego samego :) Sama mam dwa od Futrzaka i jestem mega zadowolona ;)

  • Michał

    Sprawdź studio Artline tattoo z Poznania. Chłopaki robili tam między innymi biedronki itp. A robią naprawdę dobre dziary.