Wiele kobiet uprawiających sport unika ciężarów oraz ćwiczeń siłowych w obawie, że „za bardzo przypakują”. Umówmy się – marzeniem większości z nas nie są rozrośnięte ramiona, 40 cm w bicku, tara na brzuchu i uda, którymi można gnieść orzechy. Marzy nam się raczej smukła sylwetka z talią osy a la modelki z „Vogue’a” czy innej „Pani Domu”. Cóż. Od razu powiem Wam, że trenując CrossFit, nie macie co liczyć na wygląd unoszącej się dwa metry nad ziemią nimfy. I chyba też nie dla takich nimf jest ten sport, gdzie tylko pot, łzy, a i krew się poleje. Jeśli natomiast zależy Wam na sprawności, wysportowanej i ładnie wyrzeźbionej sylwetce, zapraszam. Czas najwyższy obalić mity na temat kobiet trenujących CrossFit.
Im większe ciężary, tym większy przyrost masy mięśniowej. Fakt czy mit?
I FAKT i MIT. Owszem, praca na dużych ciężarach daje bodziec naszemu organizmowi do rozrostu tkanki mięśniowej, ale – UWAGA – to długotrwały proces, który wymaga specjalnego ukierunkowania treningowego na ewidentny „przyrost masy”. Słowem: tak, jak po kilku ciastkach nie urośnie ci tyłek, tak po kilku treningach CF nie dostaniesz nagle pudzianowskiego bica. To raz.
Dwa – praca z ciężarami zwiększa naszą spoczynkową przemianę materii, tj. wspomaga efektywnie spalanie kalorii, a więc i tkanki tłuszczowej. To, czy mięśnie rosną, wynika [poza bodźcem dostarczanym na treningu] przede wszystkim z tego, co jesz. Tym sposobem CrossFit kształtuje Twoje ciało atletycznie [a więc uwydatnia mięśnie dzięki zmniejszającemu się poziomowi tkanki tłuszczowej] oraz wpływa na zwiększenie sprawności fizycznej.
Po trzecie, w CrossFicie trening wykonywany jest na wysokiej intensywności z umiarkowanymi ciężarami. Ćwiczenia typowo siłowe mieszane są ćwiczeniami gimnastycznymi i cardio. Każdy trening można skalować, czyli dostosować poziom jego trudności [a więc też wagę dokładanych ciężarów] do siebie. Ta różnorodność sprawia, że sylwetka staje się wysportowana, ale niekoniecznie przypakowana. Jak w każdym sporcie, tutaj też potrzebny jest umiar i świadome podejście do tematu.
U kobiet trenujących CrossFit rozrastają się przede wszystkim plecy, barki i ramiona
MIT. CrossFit to trening funkcjonalny, czyli wykorzystujący ćwiczenia wielostanowe, nie izolowane, co oznacza, że każde ćwiczenie ma wpływ albo na całe nasze ciało, albo na większą jego część. Jeśli chodzi o ćwiczenia CrossFitowe, to barki przede wszystkim pracują przy wyciskaniu sztangi nad głowę, biceps – w większości ćwiczeń, w szczególności przy podciąganiu na drążku podchwytem, plecy zaś przy podciąganiu i martwym ciągu. Ale poza wymienionymi ćwiczeniami mamy całe spektrum innych, które kształtują nasz brzuch, pośladki, uda, łydki, a nawet mózg ;)
Jeśli nie jesteś profesjonalną zawodniczką, która swój tryb życia podporządkowuje treningom, poprawianiu skillsów i startom w zawodach, nie masz się o co martwić.
Największy przyrost wagi u ludzi trenujących CF następuje w pierwszych trzech miesiącach trenowania
MIT, który wynika z faktu, że na początku nasze ciało na swój sposób „broni się”, bo rening jest ciężki, wytrzymałościowy i sprawnościowy. Dla wielu osób, które dopiero zaczynają przygodę z CrossFitem to nowość, a dla ich mózgu sygnał: „jestem za słaby, muszę być silniejszy, by sprostać takim wyzwaniom”. Stąd w pierwszych miesiącach treningu mamy do czynienia z szybszymi reakcjami organizmu – spalamy intensywniej tkankę tłuszczową, a jednocześnie [jak zawsze, kiedy po okresie bezczynności zaczynamy uprawiać jakiś sport] zwiększa się nasze zapotrzebowanie kaloryczne, więc jemy więcej. Nie zawsze wiąże się to ze skokiem na wadze – wbrew pozorom zbudowanie masy mięśniowej wcale nie jest takie proste, jak mogłoby się wydawać. To raczej mięśnie, które do tej pory schowane były pod warstewką tłuszczu, teraz wychodzą na światło dzienne. To, że Twój bicek jest bardziej widoczny, niekoniecznie oznacza, że urósł ;]
W dłuższej perspektywie ciało zmienia się powoli i systematycznie, bo CrossFit rozwija nasze cechy motoryczne harmonijnie.
Trenując CrossFit nie schudniesz
I FAKT i MIT. To przede wszystkim od ilości i jakości kalorii które przyjmujemy zależy, czy będziesz tracić na wadze, czy przybierać. Jednak w CrossFicie to sprawa drugorzędna – celem jest sprawność fizyczna, efektem ubocznym – sylwetka. A żeby zwiększyć sprawność fizyczną, czasem trzeba zwiększyć objętość nieużywanych dotąd mięśni. Stąd też niekiedy waga rośnie, bo rośnie nasza sprawność, ale dopiero szczegółowe badania pomiaru tkanek pokażą, że masa mięśniowa zwiększyła się kosztem tłuszczowej. Wizualnie więc Twoja sylwetka stanie się bardziej wysportowana, „zwarta i jędrna”, ale niekoniecznie będziesz ważyć mniej niż do tej pory.
CrossFit to nie jest trening fitnessowy
FAKT. Jak już wspomniałam, w treningu CrossFit głównym celem jest sprawność fizyczna, sylwetka to efekt uboczny tej sprawności. Ktoś kiedyś powiedział, że każdy z nas ma ciało, które może być mercedesem, a wielu wybiera jazdę przysłowiowym maluchem. To Wasz wybór w jakim ciele żyjecie: kulturystycznym, wychudzonym, zarośniętym tłuszczem, szczupłym i wiotkim, a może sprawnym i wysportowanym. Ja wybieram to ostatnie.
Fot. Scott Webb, Pexels.com