Czytając komentarze niektórych czytelników do wybranych tekstów na blogu [tu i tu], słuchając znajomych płci brzydszej i obserwując rytuały godowe samic i samców gatunku ludzkiego, dochodzę do wniosku, że jak tak dalej będzie, to nikt z nikim nigdy nigdzie nie dojdzie. Bo są na tej planecie mężczyźni, którzy na kobiety patrzą w sposób, w jaki chcieliby widzieć własne matki: święte i czyste, sunące pół metra nad ziemią. Są też kobiety mocno przekonane, że tak właśnie należy je postrzegać. Tymczasem żeby mieć udany seks, trzeba czasami puścić hamulce, wyjść poza schemat i… na własną kobietę spojrzeć w łóżku jak na dziwkę.
Mit 1: Kobieta potrzebuje długiej gry wstępnej
Bardzo często nie potrzebuje jej wcale. Zwłaszcza, jeśli temperatura w sypialni sięga zenitu. Tak, że parzy już sam dotyk ust, a każde spojrzenie wypala kolejne sfery erogenne. Wiesz, co myśli maksymalnie nakręcona kobieta? „Zostaw już te cycki i wsadź go, do cholery”. Droczenie się może być podniecające i wzmagać doznania seksualne, jeśli jednak przegapisz krytyczny moment, w którym ona wije się jak piskorz, jęczy i błaga o spotkanie trzeciego stopnia, to wiedz, że spieprzyłeś sprawę. Punktualność popłaca nie tylko w przypadku rozmowy o pracę i stosunku przerywanego.
Mit 2: Kobieta musi przeżyć orgazm, żeby mieć udany seks
Większej bzdury już dawno nie słyszałam, ale wiem, że sporo mężczyzn ma kompleks na tym tle. Tymczasem nasz sposób odczuwania przyjemności podczas stosunku jest zupełnie inny niż u Was. Większość kobiet nie potrzebuje sakramentalnego „badumtsss”, żeby cieszyć się seksem. Czasami długotrwała stymulacja punktu G albo pobudzenie strefy AFE jest w stanie doprowadzić nas do obłędu, którego nie pobije nawet najbardziej intensywny orgazm. Nie macie pojęcia, o czym mówię? Przeczytajcie ten artykuł. Dowiecie się m.in., gdzie leży punkt A i jakie typy wytrysków występują u kobiet. Fascynująca lektura, pozycja obowiązkowa dla czytelników obu płci.
Mit 3: Pieszczoty piersi to podstawa
Każda z nas ma swoje „czułe punkty” gdzie indziej. Na niektóre kobiety działają pieszczoty szyi, inne wolą całowanie pleców albo zgięć łokci i kolan, jeszcze inne odlatują przy masażu pośladków. Znam kobiety, którym delikatne ugniatanie piersi, ssanie i podgryzanie sutków sprawia mniej więcej taką samą przyjemność, co jedzenie smalcu z dżemem. Piszę o tym, bo zauważyłam, że wielu panów przecenia kobiece piersi jako sferę erogenną. Ja wiem, że ugniatanie miękkiego, jędrnego cycka działa odstresowująco i wysyła większość z Was na inną orbitę. Ale pamiętajcie też, że niektóre kobiety w tym czasie liczą kropki na suficie.
Mit 4: Dla kobiet liczy się długość i grubość
A w wolnym czasie tworzymy rankingi penisów i wysyłamy je sobie w newsletterach. No proszę Was. Liczy się dopasowanie i umiejętności. Jeden wielki penis wiosny nie czyni. Jeśli kobieta jest dość „płytka”, to rozmiar afrykański będzie dla niej bardziej źródłem bólu niż przyjemności. Wiele znajomych mi dziewczyn, które miały okazję sypiać z mniej hojnie obdarzonymi mężczyznami, przyznało, że byli oni o niebo lepsi w łóżku niż ci „więksi”. Może „mniejsi” po prostu bardziej się starają, przez co opanowali sztukę rozgrzewania kobiety do perfekcji?
Mit 5: Z kobietą trzeba delikatnie…
1Niektórzy mężczyźni mają obiekcje przed dominacją w sypialni. Pojawiają się obawy, jak kobieta zareaguje na ciągnięcie za włosy, rzucanie na łóżko albo dirty talk. Tymczasem z rozmów z kobietami wynika, że: a). wiele z nas lubi taki zwierzęcy seks i często o nim fantazjuje (patrz: sukces „50 twarzy Grey’a”), b). większość kobiet jest gotowa na tego typu grę już na początku znajomości z facetem, ale boi się wykazać inicjatywę. Szkoda życia na konwenanse. Kiedy będziecie się cieszyć seksem? Po siedemdziesiątce?