Widzieliście kiedyś, żeby facet ustawił sobie na Facebooku status związku na „to skomplikowane”? A zauważyliście podobny status u swoich koleżanek? No właśnie. Mężczyźni nie lubią komplikować sobie życia. Myślę, że pod tym względem możemy się od nich sporo nauczyć.
Tak, generalizuję. Nie, nie mam zamiaru odnieść się wyłącznie do naszych wirtualnych kreacji na fejsie. To tylko punkt wyjścia do dalszej rozmowy, przemyśleń i obserwacji.
Żyję na tym łez padole już 28 lat i nie zliczę, ile razy przez ten czas usłyszałam z ust mężczyzny to jedno magiczne zdanie. Słowa, które potrafią ugasić największy ogień i sprowadzić na ziemię nawet najobrzydliwszą romantyczkę.
NIE – CHCĘ – KOMPLIKOWAĆ – SOBIE – ŻYCIA.
Podobasz mi się, uwielbiam spędzać z tobą czas, ale wiesz… nie jestem teraz gotowy na związek. Nie chcę komplikować sobie życia.
Jesteś niesamowicie inteligentną i silną osobowością. A widzisz, ja nie lubię skomplikowanych sytuacji…
Tylko seks. Nie chcę komplikować sobie życia.
Po co komplikować sobie życie? Po prostu się rozstańmy.
Nie odkurzyłem za kanapą? It’s soooo complicated!
I tak dalej.
Mężczyźni w znakomitej większości wybierają proste i wygodne rozwiązania. To ostatnie przede wszystkim. Często kierują się w swoich wyborach zdrowym egoizmem, dbając o własny komfort psychiczny. Nie wiem, czy to wynika z ich mniejszej zdolności do empatii, współodczuwania i stawiania się w sytuacji drugiej osoby, czy może raczej z faktu, że to jednak kobiety mają większą skłonności do zachowań à la drama queen.
W przeciwieństwie do kobiet, mężczyźni nie podejmują heroicznych prób zmiany swojej partnerki. Nie zakładają, że „po ślubie będzie inaczej”. Nie próbują nas „urabiać”. Jeśli w związku długo nie gra, a facet widzi w kobiecie więcej wad niż zalet, po prostu odchodzi. To zdrowe podejście. W końcu po co komplikować sobie życie?
Podobnie jest ze zdradą. Facet pójdzie raczej w jednorazowy strzał: czysty seks i po sprawie. Wróci do domu, zje obiad i z powrotem wejdzie w rolę dobrego męża i kochającego ojca. Kobiety (i potwierdzają to również badania) częściej angażują się w wieloletnie romanse. Ile się przy tym nakombinują i jak bardzo ugną pod wpływem poczucia winy, tylko one same wiedzą.
Mało który mężczyzna decyduje się też na zostanie „tym trzecim”, bo wie, z czym to się je – istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wchodząc w romans z zajętą kobietą, będzie musiał znosić jej rozterki („czy oby na pewno robię dobrze?”) i napady lojalności wobec zdradzanego męża czy chłopaka. Kobiety nie mają takich (zdrowych) hamulców. Pakują się w romans z żonatymi, dzieciatymi facetami, biorąc na swoją klatę ich poczucie winy, a na dodatek święcie wierząc w to, że ON JĄ DLA MNIE ZOSTAWI. Nie zostawi. Handluj z tym.
Toksyczne związki to też domena kobiet. Trwanie w tego typu relacjach to temat na oddzielny tekst, ale zwróćcie uwagę, że w wielu przypadkach wynika ono z lęku przed samotnością. Kobiety (zwłaszcza te w wieku 30+) wciąż gorzej niż mężczyźni radzą sobie psychicznie z faktem bycia samej. Znam mnóstwo dziewczyn, które od razu po zakończeniu jednego związku pakowały się w kolejny – tak bardzo były przerażone wizją spędzenia chociaż paru miesięcy sam na sam ze sobą. Nie mam za to ani jednego kumpla, który od razu po rozstaniu szukałby nowej dziewczyny. Faceci zwykle wtedy chcą się wybawić i bardzo często wydłużają swój status szczęśliwego singla o kilka ładnych lat. Bawią się, a kiedy poznają wartościową dziewczynę mówią jej, że nie chcą komplikować sobie życia.
Proste? Proste! I wbrew pozorom, sporo logiki w tym podejściu. W końcu, jak to mawia babcia Pająkowa, tego kwiatu to pół światu. Nie ma co zrywać pierwszego lepszego z brzegu chwasta. Lepiej najpierw pohasać sobie na łące, a potem wziąć się za odsiewanie chwastów od mleczy, a mleczy od stokrotek. Czy jakoś tak.
Niewielu znam mężczyzn, którzy sami dobrowolnie pakowaliby się w patowe relacje damsko-męskie Za to kobiet całą masę. Może taka nasza uroda, a może – w co osobiście wierzę – swego rodzaju wybór wynikający z próby sprostania stereotypom? Bo kobieta musi być bardziej wyrozumiała, bardziej empatyczna, bardziej spolegliwa i bardziej bardziejsza. A przecież w życiu chodzi o to, żeby czuć się dobrze. Przede wszystkim z samym sobą. Więc po co komplikować sobie życie?