Czuła suka

Podobno w tańcu się nie pierdolę, tak więc dziś posadzę Was na krześle i wychlastam po mordach.

 

Kiedy w grudniu ubiegłego roku zmarł mój dziadek, byłam wkurwiona jak 150. Na siebie. Bo ostatnim razem, kiedy widziałam go żywego, nie odprowadziłam go pod dom. Bo zabrałam go do restauracji, w której było dla niego za głośno. Bo nie powiedziałam mu na do widzenia, że jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. I że go kocham. Bo zbyt wiele pytań pozostało bez odpowiedzi.

Wierzę w jedno życie, w tu i teraz. Śmierć oznacza dla mnie koniec człowieka. Być może dlatego tak ciężko ją znoszę. I nie mówcie mi, że ten ktoś będzie wiecznie żywy, bo wspomnienia, bo Bóg, bo zapisane kartki, które po sobie zostawił. Nie będzie. It’s over.

 

Nic już nie zmienisz, nic już nie naprawisz

 

Brzmi pesymistycznie, prawda? Tak ma być. Wyobraź sobie, że osoba, którą najbardziej w życiu kochasz, umiera. Na co dzień uciekasz od tych myśli, odpychasz je od siebie, ale ja Ci je dziś z powrotem wcisnę do gardła, do podświadomości, bo chcę, żebyś zrozumiał jedno: koniec człowieka oznacza, że nic już nie zmienisz, nic nie wskórasz, nie dowiesz się, co siedzi w jego głowie. Nie zadasz mu tych wszystkich pytań, które dziś zostawiasz na później. Nie przeprosisz za to, co spektakularnie spierdoliłeś. Nie poprosisz o wyjaśnienie. Pozostaniesz tak, jak teraz stoisz, z dłońmi bezradnie zwieszonymi wzdłuż ciała.

 

Rozmawiaj

 

Przywykliśmy do załatwiania rzeczy przez Facebooka, maile, smsy. Skracamy swoje formy wypowiedzi (#srsly?), spotykamy się z bliskimi z doskoku, bo czas goni, bo praca, bo trening, bo dziecko, bo wizyta u dentysty.
– Co słychać?
– Blabla.
– A u Ciebie?
– Blabla.

Przerzucamy się bezwartościowymi informacjami, które nic nie wnoszą. Jaruzelski nie żyje, Jessica wypuściła na rynek bluzę własnego projektu, a w Lidlu mają lepsze wina niż w Biedronce.

Owszem, small talks są dobre na imprezach, ale zauważyłam, że coraz częściej zastępują nam rozmowy prawdziwe. Te z gatunku „bliżej człowieka”. Te, które naprężają struny, poruszają emocje, zmuszają do myślenia. Uciekamy przed uzewnętrznianiem się, poruszaniem tematów ciężkich tak, jakby to miało nam zniszczyć życie, ukazać naszą słabość, lęk przed utratą bliskiego człowieka.

 

Co w tym złego, ja się pytam?

 

Kiedy pokażesz tym dla Ciebie ważnym, że Ci zależy? Że dbasz, że się troszczysz, że chcesz być bliżej nich? Co złego w tym, że powiesz na głos: „lubię cię”, „kocham cię”, „jesteś dla mnie ważny/a”?

Takie rzeczy trzeba mówić. Nie codziennie i nie w każdych okolicznościach. Ale kiedy to czujesz, kiedy przepełnia Cię ta fala miłości/uznania/sympatii do drugiej osoby… Fuck. Po prostu jej to powiedz.

Mam wrażenie, że dziś jest to swego rodzaju ujma. Słabość. Bo wszyscy chcemy mieć TAKIE twarde dupy i uchodzić za TAKICH kozaków. Bo niezależność i wyjebamiejstwo są wskazane. Bo nie możesz za bardzo pokazać, że Ci zależy. Bo tak robią tylko słabi…

 

Czuła suka

 

Nie jestem wylewna. Nie lubię się przytulać. Nienawidzę, kiedy ktoś dotyka moich włosów. Jestem wredna i – jak to powiedział K. – nie pierdolę się w tańcu. Ale od jakiegoś czasu nie wstydzę się powiedzieć na głos: „kocham cię”, „martwię się o ciebie”, „zależy mi”. Zawsze żegnam się pokojowo. Zawsze mówię do tych ważnych mi ludzi tak, żeby wiedzieli, że są najważniejsi. Nie wychodzę z domu pokłócona. Zadaję wprost pytania, które mnie nurtują. Pamiętam, staram się pamiętać, że mamy tylko chwilę.  

I tak, serio, to wszystko stało się wyłącznie za sprawą śmierci jednego człowieka.

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • U Ciebie bana za przeciągłe „kurwaaaa” chyba się nie dostaje, więc… Kurwaaaa, masz rację. Rano jeszcze raz przeczytam. Co by się lepiej zakodowało w głowie w nowym tygodniu.

  • Też to zaobserwowałam – nieracjonalne unikanie ważnych słów, jakby ludzie bali się, że te słowa ich przerosną, albo tak jak piszesz, ukażą słabość. Chociaż, mniejsza o słowa. Coraz częściej żyjemy i kochamy również „po wierzchu”, a to mnie rusza jeszcze bardziej.

  • Tata w Pracy

    I to lubię! Nie ma co się pierdolić, ale warto skłaniać ludzi do myślenia.

  • Z jednej strony zgrywamy takich kozaków, a z drugiej strony nie mówimy bliskim tego co powinni usłyszeć. Mówimy im to co chcą usłyszeć.
    Zamiast „pojebało Cię? Po co się obcięłaś”, mówimy „ale ładnie wyglądasz”.
    „Co to znaczy, że jesteś na zasiłku? Kolejny nierób.” zamieniamy na „ale fajnie się masz. Dobrze, że ktoś z tego korzysta”.
    I tak dalej i tak dalej… boimy się stracić ludzi, na których nam zależy, przez co spłycamy nasze relacje, żeby czasem, przypadkiem nie wejść na ciężkie tematy i doprowadzić do kłótni. To spłycanie doprowadza do tego, że ostatecznie wszystkie nasze rozmowy dotyczą pogody. Jak lubimy ryzyko to rozmawiamy jeszcze o jedzeniu. I wiecie co? Pieprzę takie relacje. Wolę mieć pięciu ludzi, z którymi mogę porozmawiać o wszystkim i w twarz im powiedzieć, że któraś ich decyzja była głupia, niż pięćset, z którymi boję się nawet rozmawiać o pogodzie, bo może akurat nie lubią słońca.

  • Kiedyś u siebie pisałam, że nigdy nie wychodzę z domu w gniewie. Znajomy męża wyszedł. Nie wrócił.
    To bardzo ważne o czym dziś piszesz. I cholernie proste.

  • a

    Jedyny cytat, ktory przychodzi mi teraz do glowy: „Nie zapominaj o ludziach,
    że mają grypę, imieniny, małe kłopoty, nudne historyjki do opowiedzenia przez telefon. Nie zapominaj, chociaż oni też nie mają czasu. I mogą zapomnieć. ”

  • To, że tak dzisiaj myślisz, nadaje sens jego śmierci. Wiem, że brzmi to okropnie, ale tak jest. Nie zgadzam się jednak z tym, że dobrą motywacją do bycia szczerym i otwartym w wyrażaniu emocji jest poczucie, że jutra może nie być. Niech motywacją do wydobywania z siebie emocji będzie właśnie miłość czy przyjaźń. Wtedy wszystko jest jakby na swoim miejscu.

  • MK

    Wyrzuty sumienia i żałowanie są dla idiotów.

  • Eleneor

    ”’Zamiast „pojebało Cię? Po co się obcięłaś”, mówimy „ale ładnie wyglądasz””’. – przeszło, a moje „wyrzuty sumienia są dla idiotów” vide szczerość przekazu, nie. „Well, well. My, my”. Gratuluję, political correctness. We all gonna die thinking we’re happy. Sorry, you all.

  • @malvina_pe:disqus to jest doświadczenie ;). Ludziom się poglądy na różne kwestie zmieniają z czasem, z życiem, z doświadczeniem. A rozmawiać zawsze warto, zwłaszcza o uczuciach i o tym jak się czujesz z takim czy innym zachowaniem. Większość nieporozumień bierze się z braku takiej komunikacji.

  • Cholernie dobry tekst. Strasznie dużo myśli mi się przetoczyło przez głowę czytając. Skłania ku refleksjom, ale taki tekst na początek tygodnia?

    • Lepiej na początek niż na koniec ;)

      • Może i tak. Więcej czasu na dojście do siebie.

  • Daniel K

    Bezsensu jest mówić „Nie będzie. It`s over.” ani „Na pewno będzie bo w to wierzę” bo niby skąd to możesz wiedzieć na 100 proc.? To tak samo jak z kosmitami: możliwe że w ogromnym wszechświecie istnieją inne rasy ale równie dobrze możemy być sami. Nie możemy mieć pewności dopóki nie przejdziemy do 2 świata lub nie spotkamy kosmitów.

    Jeśli istnieje świat zmarłych to być może się z nimi spotkasz a jeśli nie istnieje to po Twojej śmierci nie będzie już osoby która miałaby jakikolwiek problem.

  • Kurczę, sam kiedyś o tym pisałem (nie, nie rzucę linkiem). Zawsze jest tak, że po śmierci bliskiej osoby zostajemy ze świadomością, że nie zdążyliśmy wszystkiego powiedzieć, wszystkiego wysłuchać, że można było bardziej, lepiej wykorzystać ten czas, który był nam dany.
    PS. Zacne zdjęcie, tylko kto to widział, żeby bić kobietę? :)

  • Zawsze boję się kłótni, jak się pokłócę z facetem, a akurat nie jesteśmy obok siebie, to mam wrażenie, że potrącił go samochód, napadli go, zabili…

  • Ancia

    Ancia:) Racja, racja, racja – ale oczywiście wszyscy to wiedzą, ale nikt się nie stosuje… bo się nie chce, bo nie wypada, a tak mało przecież trzeba, żeby było miło i fajnie. Niestety ludzie żałują drugiemu dobrego słowa, nie wiem czy z zazdrości, czy z lenistwa aaaa tam. Polecam wszystkim filmik na you tjubie :) pt. Validation – dzięki niemu zmieniło się moje życie – awesome – Malvina – Dzięki, że jesteś i fajnie piszesz – do następnego :) Anka z Wrocka :)

  • Michał Sternik

    Naprawdę nie lubisz się przytulać? Dlaczego???

    • Lubię. Ale tylko trochę. Szybko się duszę, jak ktoś mnie za mocno ściśnie ;)

      • Michał Sternik

        No tak. Mniej niż 160 cm, zapomniałem ;)

  • szkoda, że takich rzeczy uczymy się dopiero, jak już jest over. jak już się nic nie zmieni…

  • zrobiłam rachunek sumienia czytając ten tekst. i jestem na plusie :)

  • znieczulica

    Świetny tekst! Ale jak to powiedzieć jeśli ta druga osoba nie chce Cię słuchać? Próbowałam powiedzieć moje uczucia ważnemu człowiekowi w moim życiu, a on po prostu wyparował. Więc czy warto?