I będziesz czcił ojca swego…

Wczoraj internet obiegł news o ojcu, który zabrał 4-letniego syna na biwak. Słyszeliście? Pewnie tak. Wysnuliście jakieś wnioski? Nie wątpię. Nie wątpię też, że mocno przy tym zagrały emocje. To ja Was teraz z tych emocji trochę wypiorę. 

 

Poniżej informacje, które można było wyczytać z kilku newsów opublikowanych w sieci na temat całej sprawy.

  1. Ojciec zabrał syna na biwak. Przez kilka dni za namiot służył im szałas zbudowany z gałęzi i z liści, a za domowe obiady – własnoręcznie złowione ryby plus produkty kupowane w pobliskim supermarkecie. To wersja ojca.
  2. W szałasie nie znaleziono żadnych ubrań na zmianę, apteczki czy śpiworów. W momencie przybycia policji dziecko było całe i zdrowe. To wersja policji.
  3. Ojca przesłuchano. Zebrane materiały zostaną przekazane do prokuratory rejonowej. Istnieje prawdopodobieństwo, że ojciec odpowie za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia albo zdrowia. To suche fakty podane przez media. Koniec.

Jesteście w stanie na podstawie powyższych informacji orzec o niewinności ojca i bezprawnej ingerencji policji w całą sprawę? Nie. To czemu internet aż huczy od oburzonych głosów rodziców (w tym kilku mniej lub bardziej znanych blogerów), pomstujących, że 30 lat temu to dzieci z kluczem na szyi latały i nikt problemu nie robił, a teraz ojciec syna na głupi biwak zabrać nie może, bo policja, inwigiliacja i w ogóle państwo policyjne?

No to ja Wam powiem. Bo nie żyjemy 30 lat temu.  Żyjemy w takim a nie innym świecie, tu i teraz, a ten nasz świat interpretujemy przez pryzmat pewnej propagandy.

 

Świat widzimy tak, jak pokazują go media

 

A więc widzimy wojny, afery rządowe, przekręty finansowe, morderstwa, gwałty, kryzysy i pedofilię. Krew sprzedaje, cierpienie też, zwłaszcza, jeśli jest to cierpienie niewinnego dziecka. Nie wiem, czy wiecie, ale w większości redakcji newsa nie ma, jeśli nie ma trupa. Ranni? A chuj nas obchodzą ranni, denatów nam dajcie, to będziemy pisać. Ksiądz podejrzany o pedofilię? I co my z nim mamy niby zrobić? Znajdźcie dziecko, które molestował, wtedy będziemy rozmawiać. I tak dalej…

Wracając do naszej sprawy – przyjrzyjmy się, jak poszczególne portale zatytułowały newsa o ojcu:

Interia: Obóz przetrwania dla 4,5-letniego syna
Gazeta: ’Pomysłowy ojciec’ z Bemowa: obóz przetrwania dla 4,5-latka
Rzepa: Czterolatek znaleziony w szałasie na warszawskim Bemowie
MM Warszawa: 4-letni chłopiec znaleziony w szałasie na Bemowie
TVN 24: Mieszkał w szałasie z 4-letnim synkiem. „Dziecko miało ślady po ukąszeniach”

Obiektywnie? Bezstronnie? Informacyjnie? Niekoniecznie. Już sam tytuł wskazuje, że ,pomysłowy’ (czyt.:  bez wyobraźni) ojciec zorganizował dla swojego małego syna obóz przetrwania (czyt.: coś tu nie gra, pewnie się nad dzieckiem znęcał) i gdyby nie policja, bóg raczy wiedzieć, jakby się cała sprawa potoczyła, bo dziecko znaleziono w szałasie (czyt.: martwe albo skatowane), a na dodatek z ukąszeniami.

Czujecie to?

Idźmy dalej.

Interia: „Dziecko było przestraszone, a na jego ciele widoczne były ślady po ukąszeniach owadów”.
Rzepa: „Podczas interwencji dziecko było przestraszone i posiadało na ciele liczne ślady, prawdopodobnie po ukąszeniach owadów”.
Gazeta: „Na szczęście chłopczyk nie wymagał opieki lekarskiej”.

Komentarz zbędny.

 

Buntujemy się bezrefleksyjnie

 

Owszem, media zdemonizowały sprawę, a wstawka o owadach zasługuje na jakiś dziennikarski odpowiednik Złotej Maliny, ale…

Nie mówcie mi, że czytając te newsy, nie zapaliła Wam się w głowie czerwona lampka. Facet wziął czteroletniego dzieciaka na kilkudniowy biwak i nie zabrał ze sobą koca, apteczki, ciuchów na zmianę albo chociaż suchego prowiantu? Nie śmierdzi Wam to trochę brakiem odpowiedzialności? Albo czymś innym?

Nie chcę ferować wyroków, nie chcę się dać zwariować. Ale skąd ta pewność, że ojciec chciał po prostu, żeby jego dzieciak przeżył fajną przygodę? No skąd?

Policja zrobiła to, co w tej sytuacji zrobić powinna. Funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie, że dzieciak pałęta się po lesie, prawdopodobnie bez opieki, więc zbadali sprawę. Mówienie tu o „powrocie państwa policyjnego” jest od czapy i nie na miejscu. Zrobili to, co należało do ich obowiązków. A że spisane zeznania ojca przekażądo prokuratury? Well, czy ktoś w ogóle wpadł na pomysł, że mieli ku temu przesłanki? Bo np. wypowiedź mężczyzny była niespójna i podejrzana?

Z jednym się zgodzę:

 

Policji zwykle nie ma tam, gdzie być powinna

 

Podobnie, jak otoczenie milczy zwykle wtedy, gdy przemoc jest na tyle jawna, że niemal ich dotyka.

Dziecko sąsiada bite za ścianą? A co ja się będę wtrącał. Nie moja sprawa, niech sobie to w rodzinie załatwiają.
Obce dziecko pałętające się po lesie z facetem, który równie dobrze może być jego ojcem? No chyba trzeba by gdzieś to zgłosić…
Czujecie różnicę?

Mamy w tym naszym kraju chorą mentalność i chory system. Fakt, że policja nie może ingerować w „sprawy rodzinne”, kiedy dostaje zgłoszenie o awanturującym się mężu-alkoholiku zakrawa o absurd. Czy zakrawa o absurd to, co stało się wczoraj na warszawskim Bemowie?

Odpowiedzcie sobie sami. 

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • Ludzie jęczą, że teraz to już się pobawić nie da, że państwo wkrada się w każdą dziedzinę życia społecznego, że dyktatura, że polityk jeden z drugi, że rząd, że Tusk, że podatki by znieśli, a nie ojca z dzieckiem napastują, a tak naprawdę to mnie też zaniepokoiłoby, że czterolatek mieszka w szałasie. Może to być obóz, a mogli stracić dach nad głową…

  • Sugerowanie się nazwami tematów z Interia, Onet, Wp itp. to jak wierze w Mikołaja. Wiesz, że to gówno prawda ale i tak drążysz.
    Ludzie są ogłupieni przez media. Niech to będzie ich sprawa, po co się wypowiadać?
    Jest policjant a policjant, jeden dostaje wezwanie że mąż się awanturuje i robi dym to nic mu nie zrobią, bo jak? za co ? tłucze swoją żonę i drze jape, co mają mu zrobić? nie mogą go zabrać, nie mogą nic niby… a przychodzi co do czego, to jest afera, bo żona nie wytrzymała i zabiła męża, bo mąż przesadził i za długo dusił swoją ukochaną itd. Taki mam Kraj – patologiczny.

  • Na tvn24 informacje były skonstruowane tak, że byłam pewna: to jakiś bezdomny z dzieckiem zrobił sobie chatkę w lesie, bo nie miał gdzie mieszkać.
    Jedno jest pewne: 4 lata to mało, takie dziecko wymaga troskliwej opieki i zabieranie go na biwaki bez namiotu, śpiworu i ciepłych ubrań jest narażeniem jego zdrowia. Jakby nie było nawet przed festiwalami, gdzie jeżdżą dorośli ludzie mówi się: nie zapomnijcie o karimatach, śpiworach i namiotach. A co dopiero dla małego dziecka – zapalenie płuc czy inne gwarantowane.
    Jeśli ktoś chce robić surwiwal, to z dorosłymi ludźmi, którzy się na to zgodzą.
    Ciekawi mnie też, co na to matka, bo w informacjach było tylko, że przyjechała na miejsce z policją.

  • Dla mnie sprawę mocno podkręcono i pokazano w maksymalnie negatywnym świetle. Bez przesady – 4,5 latek to nie jest niemowlę, na które trzeba chuchać i dmuchać. 3 dni temu wróciłem z Opene’ra i widziałem tam rodziców, którzy spali pod namiotami z 1,5-rocznymi dziećmi. I uważam to za coś świetnego. Więc jeśli ojciec był w szałasie z dzieckiem przez 3 dni to nie demonizujmy sprawy, bo nie jest to coś strasznie niebezpiecznego. A poza tym, tak zupełnie szczerze, nie wiemy ile oni ta czasu spędzali, jak jedli itd. Może spędzali tam tylko noce, a potem wracali do domu, cholera wie. Ja w tym nic złego nie widzę.

    • No właśnie W NAMIOTACH. Posiadając pewnie śpiwory i ubrania na noc i zmianę. Jest subtelna różnica pomiędzy namiotem z karimatą i śpiworem, a spaniem pod liśćmi na gołej ziemi ;) Wybranie się z dzieciakiem na festiwal to przede wszystkim dużo przygotowań. Na Woodstocku też widuję coraz więcej rodzin z dzieciakami, ale oni wyglądają na przygotowanych na te warunki i nie śpią na liściach ;)

      • Oczywiście. Ale dla 1,5 rocznego dziecka i rodziców nawet spanie w namiocie to jest…no, dość duże wyzwanie. Ale podziwiam tych ludzi i sam pewnie tak kiedyś zrobię.
        Ale tamto dziecko ma 4,5 roku, to nie jest tak strasznie mało. Przy opiece ojca nawet spanie na liściach kiedy jest gorąco nie powinno być wielkim problemem. Wątpię jednak, żeby siedzieli tam 24/7. A ukąszenia? No faktycznie, bo dziecko w ogrodzie nie zostanie ukąszone przez komara albo nie będzie miało bąbli od pokrzyw.

  • szałas, dziecko pogryzione przez komary, bemowo i policja. emocji brak przy takim zestawie. sezon ogórkowy w pełni :) nie dam się wkręcić dziennikarzom, że to ma być jakiś news dla mnie. Ty też się nie daj Malvina. szkoda pary na takie super newsy z dupy.

  • Kiedyś pisałem o publicznym linczu, który jest bezmyślnym, sterowanym medialnie (nie)ludzkim odruchem. Idealnie pasuje do sytuacji linczu ojca: http://marcinkaminski.pl/publiczny-lincz-spolecznie-akceptowalny/ Czy teraz zabranie dziecka na spacer nagłośnione przez media będzie się kończyło kamieniowaniem?

  • wiki

    policja interweniowała – źle, po co przerywała zabawę. gdyby wydarzyło się coś złego, podniesiono by alarm, a gdzie była policja?! Czy policja, po otrzymaniu zawiadomienia o 4latku w lesie powinna sprawdzić, o co chodzi? tak. bo mogło być różnie (porwanie, znęcanie się, jakiś epizod psychiczny ojca itp.) ale skoro dzieciak zdrowy, najedzony, trochę pogryziony przez komary, to chyba ok? a że sezon ogórkowy, to dziennikarze muszą temat jakoś podkręcić.

  • Malv – obiektywnie:
    – moje dziecko ma z pięć siniaków, większość ciemnoburych.
    – aktualnie ma potargane włosy i zakurzoną sukienkę
    – podrapane ręce (ja wiem, że od kota)
    – kilkadziesiąt (!) zasmarowanych pudrodermem ugryzień
    – brudne paznokcie (i też tylko ja wiem, że dlatego, że właśnie buduje fortecę)
    Ponadto cholernie boi się policji. Może po tacie :)
    Co pomyślałabyś gdybyś przeczytała to w gazecie? Że dobrze, że ją właśnie siłą wzieli ratowali? Serio, serio.
    A ja wiem, że wieczorem ją wezmę wykąpię, wymyję, uczeszę i dostanę tysiąc buziaków + wakacje są super, mamo w gratisie.
    Podejrzewam, ze jak ktoś by się nie wpierdzielił gdzie nie ma, ten ojciec też by dostał od synka, za przygodę życia.

    • Kamila, ale mnie nie chodzi o to, żeby teraz na dzieci chuchać, dmuchać,zamykać pod kloszem i odbierać im dzieciństwo :) Chodzi o to, żeby nie przekonywać przedwcześnie wszystkich, że super-hiper tata zabrał dzieciaka do szałasu i zorganizował mu przygodę życia, bo:
      a). Mamy bardzo szczątkowe informacje dot. tego, co się rzeczywiście wydarzyło i czy rzeczywiście była to tylko niewinna próba urozmaicenia dzieciakowi wakacji
      b). Myślę, że musi być jakiś powód, dlaczego materiał z przesłuchania trafi jednak do prokuratury…

      Skąd to przekonanie, że facet z lasu to super ojciec? Ktoś go zna? Ktoś miał z nim kiedykolwiek do czynienia? Bronicie człowieka, posiadając bardzo szczątkowe informacje na temat całej sytuacji.

      O tym jest mój tekst.

      • Malv o tym właśnie piszę.
        Wiesz dlaczego bronię tego człowieka chociaż go nie znam i jest prawdopodobieństwo, że się mylę?
        Bo od kilku lat rodzice są na cenzurowanym. Patrzy nam się na ręce, zabrania podejmowania własnych decyzji w zgodzie w własnym stylem życia i przekonaniami.
        Z najmniejszego odstępstwa od reguł opisanych w „Mamo to ja’ robi się patologię. I to wkurwia. To sprawia, że odechciewa się nam produkowac przyszłych podatników. Właśnie dlatego bronię ojca, bo wiem, ze jak ktos mi wjedzie teraz na chatę może napisać to samo i zabrać mi dziecko. A na rozpaczliwe krzyki małej powie, ze to syndrom sztokholmski. Nie jesteś mamą więc to Cię tak nie uderza, możliwe, że nawet tego nie widzisz. Ale w dzisiejszych czasach strach spotkać się w dwie pary z dziećmi na grillu, bo jak ktoś krzyknie to przyjedzie psiarnia, bo orgia i patologia.

        • Pliz, Kamila, nie wyciągaj „jak będziesz miała dzieci, to zobaczysz”, nie ty, na miłość boską, pliiiiiz…
          Ja jestem mamą i zgadzam się z Malviną, choć wiem o czym mówisz i zgadzam się też z tobą – jestem pierwsza do warczenia WARA, jak ktoś chce mi coś gdzieś. Ojca bym nie zamykała, jak nie ma za co, ale dobrze, że psiarnia przyjechała i że ją ktoś zawołał. Bo to czterolatek. W lesie. Bez namiotu. I to po prostu po mojemu TRZEBA SPRAWDZIĆ. Tyle.
          I żeby nie było – przez 18 lat życia spędzałam miesiąc pod namiotem na bosaka na polanie w środku lasu 4 kilometry od najbliższego sklepu, 16 kilometrów od najbliższego pogotowia. Wiem, jak smakują ryby z patyka. Ale sprawdzić trzeba.

        • wisznu

          w sumie się z Tobą zgadzam. Zacytuję fragment wypowiedzi, która też daje do myślenia w kwestii dzisiejszego wychowania dzieci:

          „Państwo w drodze zalegalizowanego wymuszenia rozbójniczego (bo tym jest pobór podatków i składek na ubezpieczenie społeczne) wyciska z typowego etatowca ponad 70% tego, co wypracuje. Składka ZUS pracodawcy, pracownika, PIT, do tego VAT i akcyza w kupowanych towarach, koszt monopoli państwowych i samorządowych, podatków lokalnych, użytkowania wieczystego, opłat… Niewiele to się różni od niewolnictwa. Dziś krytykujemy czasy pańszczyzny, gdy chłop 2-3 dni w tygodniu musiał pracować dla pana, a przecież przekładając dzisiejsze obciążenia pracy, byłoby to dni 5! Za co zatem utrzymać i wychować dziecko? A nawet jak jest, to po co?
          Dzisiaj na rodzica wychowującego dziecko czyha setki zagrożeń prawnych, o których 30 lat temu jeszcze nikomu się nie śniło. Rozbierzesz się przy 2-letnim dziecku – pedofilia. Spuścisz z oka na minutę – zaniedbanie. Pojedziesz do znajomych na grilla, wypijesz jedno piwo jak cywilizowany człowiek – opieka społeczna już gotowa zabrać dziecko. By zminimalizować zagrożenie, stajesz się niewolnikiem faktu posiadania dziecka. Zero życia dla siebie. A dwójka czy trójka dzieci?
          (…)
          System szkolny, którego jedynym zadaniem jest nauczyć dzieci wkuwać na blachę nieprzydatne informacje i wdrożyć je do myślenia według jedynego słusznego klucza? Państwo pozbawia mnie wpływu na wychowanie dziecka, jednocześnie pozostawiając odpowiedzialność za jego utrzymanie. Innymi słowy, mianuje mnie, faceta, swoim niewolnikiem, którego zadaniem jest zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom, które to państwo kształtuje na kolejną generację niewolników.”

          http://joemonster.org/phorum/read.php?f=7&t=8487

  • Większość z tytułów, które przytoczyłaś, to te internetowe… A tu pewnie wiesz, jakie SEO-we prawa rządzą. Niestety, to kreuje rzeczywistość i potrzeba sporo dystansu, by nie dać sobie sprać głowy. Apropos tego, kiedy policja może, a kiedy nie może ingerować w sprawy rodzinne – ostatnio rozmawiałam z pobitą kobietą, która powiedziała, że mimo iż ma niebieską kartę, policja zainterweniuje dopiero za trzecim razem… A przecież ona może nie przeżyć drugiego razu. No ale to już nie w temacie…

  • pokazano zdjęcie tego szałasu (http://bi.gazeta.pl/im/62/ab/f8/z16296802Q,Szalas-odkryty-przez-policje.jpg) i na pierwszy rzut oka widać, że ojciec jest jebnięty, bo to co zbudował nie stało nawet obok szałasu. i nie na komisariat z nim a na obserwację, bo nawet na harcerza się nie nadaje a co dopiero do pilnowania dziecka. ja pierdziu. co za idiota!

  • Grider

    Sezon ogorkowy i koniec tematu . A ze przemoc , seks i emocje sie najlepiej sprzedaja to mamy to co mamy .

  • Pisałam już u Jaskółki. Z perspektywy matki Syna (obecnie 9letniego) w życiu nie pozwoliłabym na spanie w „takim szałasie-co go tak naprawdę ch..ja przypomina” swojemu czterolatkowi.
    Co innego przygoda, w ciągu dnia, wypad na ryby, lasu – owszem..
    Ale szkoła przetrwania dla takiego małego dziecka? Po co mu to? Uważam, że w tym wieku to nie jest najlepsza opcja. przynajmniej w takiej wersji jak podaje ojciec i opisuje warunki policja.
    Szkołę przetrwania czy naukę samodzielności moje dziecko podjęło kiedy wyjechał sam w wieku 8 lat na obóz w góry…na 2 tygodnie…
    Zastanawiam się skąd też biorą się komentarze, że „jak Ja byłem, byłam mała…”?
    Jak My byliśmy mali to czasy były inne…warto to wziąć pod uwagę… Ja też latałam z kluczem u szyi, wisiałam godzinami na trzepaku, jeździłam na łyżwach po stawie…ale czy to znaczy, że było lepiej i teraz ma być tak samo? Biegaliśmy samopas ale był mniejszy ruch.. teraz naprawdę muszę uważać idąc z młodą na spacer, uczulam Syna na uważną jazdę rowerem bo po osiedli auta jeżdżą czasem jak po autostradzie…Myślę, że nie ma sensu żyć przeszłością a raczej dopasować się do istniejących warunków (ewentualnie wprowadzić w życie coś co się teraz sprawdzi).
    Tak naprawdę czytając podane informację mam zastrzeżenia co do całej sytuacji…
    I nie zrobiłabym awantury mężowi gdyby chciał spędzić z Synem cały dzień, zabrać go do lasu, pokazać mu jak się łowi ryby, ale gdyby chciał z nim spędzić noc w lesie pod gałęziami to bym kazała mu się leczyć… :PP

    • Flo

      Wiem że strasznie odkopuję, no ale trudno. Byliście kiedyś na szkole przetrwania? To zupełnie inna skala, tak jakby wyścig kolarski dookoła jeziorka nazwać Tour de Pologne. Z tego co napisała Malvina + z raportów policji wynika, że co było potrzebne dokupowali w pobliskim supermarkecie. Tzn, daleko od cywilizacji nie było, zapewne wielu z nas dalej zapuszcza się na weekendowych spacerach po lesie – a wtedy też bardzo mała część z nas ma apteczki przy sobie czy inne takie rzeczy. Że szałas wygląda jak kupa gałęzi bez ładu i składu? Jak jest ciepło i sucho to i bez tego można spokojnie spać, a jeśli z budowania szałasu dumny był dzieciak, to po co się wtrącać? Niekoniecznie cokolwiek solidniejszego było potrzebne. Wiadomo – jakby wziąć byle księcia z przedszkola co się codziennie odkażanymi zabawkami bawi i w życiu drzewa nie widział, to byłby to dla niego problem. Ale jeśli dzieciak jest ogarnięty, przyzwyczajony, to po co cała ta awantura…?

  • Jak zwykle afera z niczego, pewnie prawda była taka, że nawet ta interwencja była zbędna. Tak samo jak obecna ‚rozmowa’ o jedzeniu w kancelarii premiera. Zamiast zająć się prawdziwą polityką i problemami, wszyscy trąbią o jakiś bezsensowych wypełniaczach dla zabicia czasu i odwrócenia uwagi od prawdziwego problemu.

  • joana

    Nic nie wiem o tej całej sprawie, nie mam tv, newsów nie czytam, ale przez to czuję się bardziej zdrowa na umyśle. Polecam, szczerze!

    • Silela

      Dokładnie, mnie też to ominęło. Czasem żałuję, że niusy dopadają mnie podczas czytania blogów czy memów na fb. Może trzeba pozbyć się komputera i tych całych Internetów…

  • Arystotales Aquinas

    Malvina – ale to ojciec ponosi odpowiedzialność za swoje dziecko; a nie państwo; poza tym dziś ingerencja policji będzie tu, a za 10 lat wjadą Ci do domu pod byle prekestem (w latach 50-tych pasażerowie linii lotniczy robili awanturę, jak kazano im zdjąć płaszcz do kontroli – niedługo będzie się trzeba chyba do naga rozebrać)
    I właśnie takie ingerencje zmieiają facetów w to drugie, o czym piszesz w swoim najnowszym wpisie