Problem z techno w Polsce jest taki, że wciąż zbyt wiele osób kojarzy ten gatunek muzyki z białymi rękawiczkami, gwizdkami, męskimi stringami i klimatem Sunrise Festival. Ewentualnie Mielna. Z kolei problem z muzyką elektroniczną polega na tym, że dla jakichś 80% polskiej populacji oznacza ona tyle, co techno. Koło się zamyka i tym sposobem otrzymujemy stereotyp porobionego od extasy geja w białych kozakach i gaciach wrzynających się w dupę, pląsającego radośnie do „I feel love” Donny Summer.
Zmartwię Was. Techno jest zaledwie malutkim wycinkiem tenecznej muzyki elektronicznej. Pojawiło się na świecie mniej więcej w latach 80-tych XX wieku, podczas gdy muzyka elektroniczna hulała na dobre już 30 lat wcześniej, począwszy od dziwacznych tworów Pierre’a Schaeffera, wspomnianej Donny Summer, skończywszy na fenomenalnym Bookovskym i całej masie świetnych artystów przed i po nim.
Electro Art
Dla niekórych muzyka elektroniczna jest bezwartościowa, bo nie ma tam słów. Albo jest ich mało. Albo nie mają większego sensu. Cóż. Rozumiem takie podejście, bo sama długo pozostawałam sceptyczna wobec elektroniki. Kojarzyła mi się z syntetyzatorami, bezmyślnym napierdalaniem w klawisze i rachitycznymi wokalistkami typu Imogen Heap (którą dziś uwielbiam).
Przyszedł jednak taki moment, kiedy zaczęłam wsłuchiwać się w słowa słuchanych kawałków. Popowych. Punkowych. Grunge’owych. Metalowych. Hip-hopowych. I doszłam do wniosku, że to w dużej mierze straszne gówno jest. A potem poznałam faceta, który puścił mi Crystal Castles. Frou Frou. Kavinsky’ego. Przepadłam. Bo szeroko pojęta muzyka elektroniczna to sztuka.
Trzeba być pieprzonym artystą, żeby zrobić coś takiego. Popatrzcie sobie na jego dłonie [polecam w okolicach 00:50 – jak ruch skrzydeł kolibra, 200 uderzeń na sekundę ;)]
Albo takiego. To Jeff Mills. Ojciec techno.
Paula Temple. Jedna z najbardziej utalentowanych DJ-ek. Nigdy nie widziałam jej na żywo, ale znajomi, którzy widzieli, mówią, że to szatan, nie kobieta. Niesomowity zmysł, koordynacja i wyczucie chwili.
Nadal uważasz, że pokazuję Ci muzykę dla mózgotrzepów?
Techno Hipokryzja
Well. Najśmieszniejsze jest to, że sam często tej „techniawy” słuchasz, a nawet nie masz o tym pojęcia ;)
Techno dance? Proszę bardzo.
A może “Pump the jam” i jego pochodne?
Przy tym byś się pewnie zacnie bawił w klubie. Well. This is, dla odmiany, ghetto tech.
Prodigy?
Yep. To też techno, Kotku. Poza tym rave, a nawet, o zgrozo – DANCE!
Paula Kalkbrennera też pewnie znasz, choć nawet nie zdajesz sobie sprawy z faktu, że to techno. Minimal, but still…
W zeszłym roku przy Daft Punk dobrze się bawiłeś?
A przy master of masters – hicie ostatnich tygodni? Toż to house w najczystszej postaci.
No więc właśnie. Nie oceniaj książki po okładce, bejbe. Elektronika TO NIE techno. A techno TO elektronika.
Electro ćpanie
Istnieje też taki sterotyp, że ludzie, którzy słuchają elektroniki, mocno ćpią. Well. Mniej więcej tak samo, jak ci, którzy słuchają punka i ci, co preferują HH. Fakt, nie bez kozery marihuana kojarzona jest z hip-hopem, grzyby i inne psychodeliki z psytrancem, extasy, amfetamina i jej pochodne z muzyką klubową, a heroina [świeć panie nad jej duszą] z grandżem.
Wiadomo, że wszystko zależy od człowieka. Co nie zmienia faktu, że kiedy pojedziesz na Audioriver będziesz miał więcej okazji do zabawy z kryształkami niż w swoim rodzinnym Pcimiu Dolnym. Co z tym zrobisz, Twoja sprawa. Na festiwalach techno/elektro/house/dub/dnb/whatever możesz się świetnie bawić po kresce i bez kreski. Z tabletką i bez tabletki. Z jaraniem i bez jarania. Sprawdziłam oba warianty. Ty wybierz ten, który Ci pasuje.
Techno kultura
Rozmawiałam dziś z kumplem na facebooku. O techno, techno imprezach, letnich festiwalach i takich takich.
Powiem Ci szczerze, że ja takiej muzyki wolę słuchać w klubach. Tzn. festiwale uwielbiam, ale dla mnie cała kultura techno to abbandoned places i słoma z głośników. Dla mnie to musi być listopad, zimno, ciemno, szaro, pizda i techno! W ładnej pogodzie i takich dźwiękach jakoś zawsze mi się to gryzie.
Lepiej bym tego nie ujęła. Bo każdy w muzyce szuka cząstki siebie. A dla mnie techno jest… well. Nostalgiczne.
Pozdro Techno
Ten tekst nie powstał po to, żeby przekonać Was do elektroniki Ani udowodnić, że moja muzyka jest mojsza. Zwłaszcza, że ta „moja muzyka” zaczyna się od „Dirty Diana” Michaela Jacksona, a kończy na „Mutant Cunt Sniffer” Venetian Snares.
Chodziło bardziej o zaznaczenie faktu, że muzyka elektroniczna to ogromny kawał muzyki współczesnej.
Tylko tyle i aż tyle. Nie bądźmy ignorantami [radzę kliknąć w link wszystkim, którzy za chwilę zaczną udowadniać mi w komentarzach, że nie mam racji;)]
Fot. Thibault Trillet, Pexels.com