Jak nie zostać starą panną?

Oczywiście, najpierw trzeba znaleźć męża albo chociaż konkubenta. Następnie należy sprzedać kawalerkę, pozbyć się kota oraz przypomnieć sobie, gdzie schowałyśmy klucz do pasa cnoty, tudzież własne dziewictwo. To są rzeczy jakby oczywiste – cel sam w sobie. Ja natomiast, drodzy Bracia i Siostry, chcę się dziś skupić na procesie – dochodzeniu do stanu, w którym staropanieństwo przestaje nam zagrażać albo, o zgrozo, stawać się kuszącą perspektywą.

Ta jest, Psze Państwa, powracam do bycia wredną suką.

#1 Przestań się bawić w feminizm

 

Jeśli pojęcie masz o nim takie, jak np. posłanka Krystyna Pawłowicz, czyli żadne.

To, że facet powie Ci „masz fajny tyłek” nie oznacza wcale, że patrzy na Ciebie wyłącznie przez pryzmat Twojej dupy [czyt. cielesności/wyglądu zewnętrznego] i teraz Ty musisz się na niego spektakularnie obrazić oraz dobitnie przekazać mu, że jest szowinistycznym prostakiem uprzedmiatawiającym cały rodzaj żeński łącznie z Drosophilą melanogaster. Chcąc nie chcąc, poza oszałamiającą lewą i prawą półkulą mózgu, sercem i odbytem, mamy również cycki, pośladki, nogi, oczy i włosy.

A, byłabym zapomniała – podobno na twarz też czasem patrzą.

To, że mężczyzna odmawia zmycia naczyń w sekundzie, w której Ty go o to prosisz, nie oznacza, że zamierza Cię sobie podporządkować, zniewolić, a w finale traktować jak narzędzie do sprzątania, gotowania i obciągania. Być może on chce po prostu doczytać artykuł. Dokończyć odcinek ulubionego serialu. Zabić wroga. No chyba, że – jak w tym dowcipie – zajmuje mu to pół roku. Wtedy rzeczywiście należy skreślić cały gatunek noszący jaja, usiąść na traktor i odjechać w pizdu, czyli na Lesbos.

 

#2 Nie wymagaj cudów

 

Zacznijmy od dziwnych oczekiwań, jakie kobiety mają dziś wobec mężczyzn, a które w ich mniemaniu określają wartościowość delikwenta. Nie będę ich wymieniać, bo – czy to kwestia zasobności konta i portfela, mgr/dr i prof. przed nazwiskiem, wysportowanej sylwetki tudzież egzotycznych pasji i zainteresowań, wszystkie są o kant wychudzonej dupy Keiry Knightley rozbić.

O zaradności życiowej faceta nie świadczy fakt, że ma własne wyniuniane mieszkanie [mógł od rodziców dostać albo odziedziczyć w spadku]. Inteligencji oraz polotu nie warunkuje papier z uniwerku, a rząd książek na półce czy dobrze skrojony garnitur to tylko rzeczy, które nie świadczą ani o obyciu z kulturą ani o dobrym guście.

Wszystkie te przymioty rodem z Cosmopolitan, tj. przystojny, inteligentny, na wysokim stanowisku, z poczuciem humoru, troskliwy, empatyczny, władający biegle trzema językami [kurwa, a może to papież?] mają się nijak do realnego życia. Po chu…steczkę człowiekowi garnitur od Armaniego i znajomość niderlandzkiego, kiedy okręt tonie?

Człowiek ma być przede wszystkim dobry. Uczciwy. Odpowiedzialny. Wierny – Tobie i sobie, czyli wyznawanym wartościom oraz powziętym postanowieniom. Rozumiejący lub starający się zrozumieć. Wspierający. Zapewniający poczucie bezpieczeństwa nawet, kiedy wokół wieżowce się walą. Tylko z takim człowiekiem będziesz mogła naprawdę być na dobre i na złe.

Pieniądze, praca, wygląd, błyskotliwość – to wszystko może zniknąć jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – wystarczy jeden kryzys gospodarczy, jeden wypadek na drodze… Rozumiesz? Czy trza Ci to łopatą do gara wbić?

 

#3 Polub siebie i czas spędzany ze sobą

 

Paulo Coelho.

A tak serio, to za Chiny Ludowe nie stworzysz dobrego, udanego i szczęśliwego związku, jeśli najpierw nie polubisz i nie zaakceptujesz siebie wraz z dobrodziejstwem i złodziejstwem inwentarza.

Nobody is perfect and you’re not nobody. To, co możesz zmienić, zmieniaj. To, na co nie masz wpływu, olej. A najlepiej zaakceptuj. Po prostu. Nie ma w tym żadnej głęboko ukrytej filozofii. Całe życie miałam kompleks za dużego nosa. Jakieś trzy lata temu mi przeszło. Stwierdziłam, że i tak jestem ładna, więc na chuj mi prosty nos? Całe życie wydawało mi się, że kluczem do bycia szczęśliwą jest bycie perfekcyjną. Dopóki nie obejrzałam Perfekcyjnej Pani Domu i odcinka, w którym rozpłakuje się, bo nie potrafi zawiązać perfekcyjnej kokardki.

Polubiłam siebie.

Lubię też sam na sam ze sobą. Nawet, jeśli muzyka nie gra, a ja nie mam wina pod ręką. Lubię zaparzyć sobie herbaty, usiąść na łóżku, oprzeć brodę o kolano albo zwinąć się w kłębek i rozmyślać. Poczytać książkę albo „Politykę”. Posnuć się między kuchnią a pokojem. Uchylić okno, powdychać zapach palonych liści. Lubię sobie wieczorem pobiegać z muzyką na uszach. Iść na spacer ze sobą pod rękę.

***

Pewnie, że fajniej, kiedy ktoś idzie obok. Ale dopóki sama sobie nie będziesz potrafiła dotrzymać kroku, nikt inny Cię nie dogoni.

 

Fot. Milada Vigerowa, Unsplash.com

0 Like

Share This Story

Relacje
  • Malvina pe te amo! Nie ma takiej drugiej w internecie!

  • Tadek

    że patrzy na Ciebie wyłącznie przez pryzmat Twojej dupy
    Jest to bardzo pozytywne spojrzenie :)

  • Karolina

    Twoje przemyślenia są trafione w dziesiatkę! Twoje spojrzenie na swój nos jest takie samo jak moje na piersi (których brak) ale jak to fantastycznie ujęłaś: „po ch.. mi one jak i tak jestem ładna” .

    • shelmahh

      małe piersi są zajebiste :)

      • oraz bardziej praktyczne i – przede wszystkim – opierają się prawom grawitacji z wiekiem ;)

      • Karolina

        „..bo małe jest piękne..” podobno ;)

  • vervew

    Nareszcie wróciła! ;)

  • uwielbiam Twój styl pisania! wiem, nie ja pierwsza, nie ja ostatnia.

    „Wtedy rzeczywiście należy skreślić cały gatunek noszący jaja, usiąść na traktor i odjechać w pizdu, czyli na Lesbos.” – made my day, jak to mawiają.

  • malwinanna

    Nie bawię się w feminizm, nie wymagam cudów, lubię siebie… Tylko gdzie do cholery jest ten Facet?! P.s. Głupia i brzydka nie jestem:)

    • Tristan piromantyk

      Wydaje mi się, że to bardziej kwestia czasu. Żeby zostać starą panną trzeba mieć naprawdę ciężki charakter bądź odpychać każdego potencjalnego faceta. Każda potwora znajdzie amatora. A jak nie jesteś potworna czy to względem wyglądu czy charaktery ( z autopsji) to znajdzie sie sam.

    • m0gart

      Mnogo nas – Facetów – na świecie, więc może po prostu masz pecha? ;)

    • Zbyny

      Ujmę to w ten sposób – może dostałaś właśnie szansę oddechu i czas na znalezienie sobie konkretnego kija na opędzanie się od adoratorów? ;)

      • malwinanna

        Dzięki:) i tego będę się trzymać;)

    • Grider

      I w drugą stronę to też się tyczy. Naprawdę

    • malco

      Hmm.. czasem wystarczy odrobina zainteresowania..i się facet znajdzie.
      Sam szukam partnerki i czasem zagaduje do podobających mi się kobiet. Jednak bardzo rzadko dostaje jakąkolwiek odpowiedź.
      A jestem inteligentny, zaradny i ponoć przystojny. Ponoć wiele z kobiet czeka „na księcia na białym koniu” a nie zauważyłyby go nawet jeśli ten koń by je potrącił.. Smutna prawda jest taka, że często Wam się nie chce poznawać drugiego człowieka.

  • Pasik

    dobre..nawet młodociany przeczytał:-)

  • Aga

    Kurcze, co tekst to odkrycie oczywistych rzeczy, z tych, które leżą na półce, codziennie obok nich przechodzisz, ale choć wiesz że są, nie sięgasz po nie. Miałam momenty kiedy myślałam- za dużo tu ‚wrednej suki’, przekleństw. Ale to jesteś cała Ty – mówisz dobitnie, rzeczowo i bez zbędnych aluzji. Malwino, uwielbiam Cię. Nigdy nie przestawaj pisać!

  • Wojciech Mrożkiewicz

    Jak zawsze coś ciekawego.

  • # 3 powinien być # 1 i to zawsze, wszędzie i dla każdego, niezależnie od płci. Jak można lubić ludzi, nie lubiąc (lub nie znając) siebie?

  • Nemesis Nave

    Eh, jak taka krzykaczka potem twierdzi, że jest (pseudo)”feministką” to aż boli…
    Co do postu – idealnie ujęte.

  • Marta

    Jesteś szalenie mądrą kobietą, tak realnie to wszystko opisujesz, po przeczytaniu każdego wpisu przejawia się myśl: to już koniec? Działasz jak narkotyk, chcę się Ciebie czytać więcej i więcej,. Fajnie że jesteś, pozdrawiam ;)

  • Daria

    chyba, że sama siebie lubiłaś zawsze a ciągnie cię do zimnych drani i niebezpiecznych chłopców. A jak już spotkasz takiego co by mógł iść obok na tym spacerze to tak cię zatyka z wrażenia, że 3 tyg czekasz ze zrobieniem kroku w jego stronę. O dwa tygodnie za długo. Taka refleksja z dziś. Bo mi się właśnie wydarzyło.

  • do the right thing

    Pisz więcej, „kładź do gara”. Jak zwał, tak zwał. PEACE

  • Andrrrus

    Malva mam dla Ciebie temat, jeżeli zechcesz go podjąć, będę zachwycona :). Pewnie słyszałaś o PUA (Pick Up Artist) – szkolą facetów jak podrywać kobiety, jak traktować je tak, żeby być ich najlepszym mężczyzną w życiu itd. Ja takiego miałam i było mi z nim cudownie (znał chyba wszystkie możliwe sztuczki manipulacji). I nagle mnie rzucił- tak z dupy trochę. Załamałam się na dobre, ale dzisiaj przypomniałam sobie, że przede mną jakaś dziewczyna po relacji z nim miała próbę samobójczą. On ma kolegę, który też jest członkiem społeczności PUA i była dziewczyna tego kolegi też miała próbę samobójczą. Przypadek? Zaczęłam czytać i doczytałam się, celem „alpha male” jest zbudowanie związku takiego, żeby kobieta nie mogła znaleźć nikogo lepszego, żeby „zostawić ją lepszą osobą”. Teoria piękna, tylko kiedy „alpha male” chce dalej dupczyć inne laski i zostawia rozkochaną, uzależnioną dziewczynę (bo oni uczą też jak budować mocną więź przywiązania) – ta chce odebrać sobie życie, załamuje się, leczy u psychologa (tak jak ja teraz). Oni manipulują kobietami tak, żeby je od siebie uzależnić, a po tym jak się nimi znudzą, porzucają i szukają kolejnych ofiar. Mężczyzn, którzy biorą śluby, określają jako „betha male”. Mój były tak mną manipulował, że wierzyłam, że robi to dla mojego dobra i byłam w stanie mu zaufać, gotowa nawet uwierzyć, że rzuca mnie dla mojego dobra. A rzucił mnie, bo chciał widywać się z innymi, bo to mu sprawia przyjemność, bo nie był gotowy na zobowiązania i poważne decyzje no i dlatego, że ja narzekałam i ograniczałam jego wolność. Ale oczywiście: bardzo mnie kochał jak mnie rzucał i chce dla mnie wszystkiego co najlepsze, martwi się i w ogóle (bo prawdziwa miłość to chcieć szczęścia drugiej osoby). Cudo nie manipulant. Jestem wściekła. Myślę, że to ciekawy temat. Może w Polsce nie tak popularny (mój były był z kultury anglo-saskiej), ale na pewno warto przestrzec kobiety przed relacjami z manipulującymi dupkami, którzy czytają Neil Straussa i innych artystów podrywu. Tyle goryczy, żalu, złości….

    • joana

      ŁOOO! serio coś takiego istnieje? A dla kobiet także?

      • Andrrrus

        Jest i dla kobiet: polecam seminaria Matthew Hussey,

    • mmmmmmhm

      Są podobno jakieś kursy szkolące w technikach nlp, czy jakoś tak. Produkują sportowców nastawionych na osiągnięcia ilościowe. Taki gość podobno nawet nie musi się przespać z obiektem manipulacji, wystarczy mu pewność, że mógłby to zrobić w każdej chwili. A potem do doktora biegiem, bo viagra nie daje rady
      Jak oni to robią? W sensie jak urabiają ofiarę

      • Andrrrus

        Jest kilka metod, generalnie chodzi o bezwzględne zaufanie i wiarę w to, że facet ma dobre intencje. Na przykład mój były założył, że skoro jestem atrakcyjna to większość facetów chce od razu mnie zaciągnąć do łóżka, więc specjalnie przeciągał moment inicjacji seksualnej, aż sama zaczęłam się zastanawiać „czemu mnie nie chce?”, „czy mu się podobam?” i sama zaczęłam naciskać na to… Podważył moją pewność siebie, ale też pokazał się jako porządny facet, który nie naciska na kontakt seksualny. A to była tylko manipulacja… Można poczytać o teorii negów, np. mówisz lasce komplement, ale negujesz go: „Masz ładną sukienkę, moja siostra taką ma” – i laska nie wie czy to był komplement czy raczej obraza, zaczyna się zastanawiać… Tego jest bardzo dużo – wszystko oparte na sztuczkach…

  • paulina

    kocham twoje teksty!! piszesz ZAJEBISCIE

  • Super tekst, ostatni punkt najprawdziwszy, przy pierwszym śmiechłam bardzo <3

  • Naprawdę patrzą na twarz? :(

    • Grider

      Patrzą, patrzą . Ładna buzia i oczy potrafią tak zauroczyć że na inne sprawy się nie zwraca uwagi.

    • SubiektywnieObiektywny

      Oczywiście.

  • O to, to!

  • Zebra

    Niby całkiem oczywiste oczywistości, a wydaje mi się, że za mało, że chciałabym przeczytać jeszcze z 10 takich punktów, tak napisanych, w takim ujęciu tematu. I widzę się w tym wszystkim tak idealnie, jakbyś siedziała w moim pokoju, pod moim kocem i z moim kubkiem herbaty. I może ja nie doceniam tego co mam, a może powinnam :) Dzięki Malvino, że otwierasz oczy na oczywistości i pokazujesz, że można się tym cieszyć.

  • Zbyny

    Nie wiem czemu mi się tak dzieje, bo znam Panią tylko z tego blogu, że dumny jestem z Pani dorastania :)

  • Monday

    Takie teksty w Twoim stylu lubię najbardziej!
    A „dobrodziejstwem i złodziejstwem inwentarza” zgarniasz dziś całodzienną pulę :D

  • #4 NIE SIEDŹ NA ROGU STOŁU!

    Zapomniało Ci się;>

  • Maja Makowska

    muszę chyba wyjść pospacerować ;)

  • ola

    ehhhhh… ten trzeci tyczy się mnie i to bardzo. Uczę się kochać siebie ale jeju..jak to ciężko idzie. Czekam na dzień kiedy powiem sobie – kocham siebie. Dzięki za motywatora :D

  • ,,A może to papież”. Najlepszy tekst, pełen szacun !!

  • sink.zodiac

    Dlaczego taki krótki ten post? :(

  • Amen.
    ps. tak patrzymy na twarz!!

  • A.

    A co złego jest w zostaniu starą panną???;)

    • SubiektywnieObiektywny

      To samo co w zostaniu starym kawalerem – postępujący proces dziwaczenia :)

  • kamil

    Marla i Tyler to ta sama osoba :) Oboje nie istnieją.

  • Cudnie tu u Ciebie! Tekst świetny i praktyczny – w swoim czasie odhaczyłam u siebie wszystkie 3 punkty i podziałało! ;) Także been there, done that, stare panny czytajcie i działajcie, bo Malvina wie, co pisze. A tekst „władający biegle trzema językami [kurwa, a może to papież?]” made my day! :D

    • eleonora

      Mów mi stara panna … Zaczęłam się ogarniać tak po 30stce z poziomu totalnej dupy wołowej, teraz mam 35 lat i co spotkam Faceta przez duże F to niestety zawsze tez jest jakaś inna kobieta z fajnym charakterem i ładniejszą twarzą :). Także ten – 100% pracy w punkt 3, na to mam wpływ.

  • Paulina Patrylak

    Coś dziwny ten dzień dzisiaj, bo jadąc rano do pracy miałam identyczne przemyślenia – a teraz je właśnie przeczytałam.
    Nad czym się zastanawiałam? Ano nad tym, jakim cudem układa mi się po 3 latach klęsk i niepowodzeń wszelakich. ;)
    I doszłam do wniosku, że może dlatego, że pierwszy raz od tych 3 lat nie boję się być dla faceta – najpierw kobietą, a zaraz potem partnerką. Drobna różnica, a jednak. :)

  • Nie no to po prostu, aż niemożliwe! Jesteś genialna Malw, GENIALNA. Właśnie przez tą genialność tak często tu zaglądam ;)

  • Podoba mi się Twoje podejście, szkoda, że nie wszystkie kobiety nie myślą podobnie (w sensie logicznie i racjonalnie)

  • Ewa

    Ostatnie słowa – genialne.

  • SubiektywnieObiektywny

    1. Nie oczekuj od drugiej osoby, że spełni wszystkie Twoje oczekiwania, często wygórowane. Że będzie lekiem na całe zło tego świata, Alfą i Omegą, Woodym Alenem i Arnoldem Schwarzeneggerem w jednym.
    2. Zanim zaczniesz wymagać zrób rzetelny rachunek sumienia, co sama masz do zaoferowanie (realnie, a nie w ‚twoim poczuciu’ i ‚wydaje mi się’ bo to często dwie różne rzeczywistości niekoniecznie się zazębiające).
    3. Generalną zasadą jest, że wiążą się ludzie na podobnym poziomie intelektualnym (wyjątki występują, jak to wyjątki – ale rzadko). Jeśli więc narzekasz, że trafiają ci się sami frustraci/dziwacy/chamidła/prostacy – uczciwie spójrz na siebie w lustrze. Tu znajdziesz prawdopodobnie odpowiedź dlaczego.
    4. Mów otwarcie czego oczekujesz. Liczenie na to, że druga strona za każdym razem się domyśli, o co ci chodzi ‚właśnie teraz’ jest dziecinne.
    5. I tak jak napisała Autorka – jeśli nie lubisz siebie bądź przynajmniej nie trzymasz w ryzach samoakceptacji – nie ma mowy o długotrwałej, solidnej i opartej na porządnych fundamentach relacji. Potrzeba ci psychoterapeuty a nie partnera – mylenie podświadomie tych dwóch zapotrzebowań jest nader często spotykane. Partner to nie a)Matka b)Ojciec c)Psychoterapeuta.
    6. Zachowaj przestrzeń dla siebie i swoich zainteresowań. Pozwól na to samo drugiej stronie. Wymaganie by zawsze, wszędzie i przy wszystkim być RAZEM to szybka droga do zjazdu w dół. Punkt szósty, zdanie drugie szczególnie polecam uwadze Drogich Pań bo to Wasza domena….
    Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie solidnie żałuję. A powyższa wyliczanka równie dobrze dotyczy mężczyzn, nie tylko kobiet.

    Z pozdrowieniami w czwartkowe popołudnie,
    SO

  • Bardzo fajny artykuł! :) Powinien dać do myślenia wielu kobietom, że nie szata zdobi faceta, ani to czym jeździ lub jaki dobrobyt posiada tylko to jak ma poukładane w głowie i jakimi wartościami w życiu się kieruje… Tak czy inaczej, miło było przeczytać wiele trafnych spostrzeżeń :) Pozdrawiam!

  • Dagmara Boniecka

    Stronkę podesłała mi siostra… Kobieto jesteś moim życiowym GURU !!! I dziękuje Ci za to <3 Uwielbiam Cię !!!!!

  • Jagoda

    Po prostu zajebiste wpisy!
    Nie mogę się oderwać od czytania :D