Nie mów mi, jak mam żyć

W dzisiejszym świecie, świecie, gdzie każdy może być ekspertem od wszystkiego, gdzie rolnicy skaczą do wody, aktorzy tańczą na lodzie, a kobiety sprzedają się za kieckę od D&G… W świecie, gdzie główne źródło informacji stanowią portale typu Pudelek, naTemat czy Superexpress… W świecie, z którego odchodzą ostatnie wielkie osobowości nienaznaczone piętnem celebryctwa… W tym świecie żyjemy.

 

Widzicie, kiedyś ludzie mieli Sokratesa. Platona. Kanta. Ewentualnie Nietzschego. Dziś mamy Paulo Coelho.

Kiedyś biedota sluchała Billy Holiday. Dziś biedota słucha Weekendu.

Kiedyś biegliśmy za ręce po łące. Dziś biegniemy słajpnąć kciukiem po ekranie ajfona, żeby sprawdzić powiadomienia na Tinderze.

Czy Edyta Górniak przytyła?

Porucham dziś, czy nie porucham?

Czy konflikt na Wschodzie zagraża Polsce?

Czy jeśli przyznam się publicznie, że nie karmię piersią, mamusie z forum dla mamuś mnie zlinczują?

Wiecie, choć mówiłam to już nie raz, powiem raz jeszcze: popierdoliły nam się priorytety. Popierdoliło nam się prawdziwe życie z tym fejsbukowo-instagramowo-twitterowo-tinderowo-snapchatowym. Popierdoliło nam się, że możemy innych życia uczyć.

Wiecie… To zabawne.

A., która powtarza mi, że za dużo pracuję, a sama otwiera „fabrykę” o 8 rano i zamyka po 23.

B., który ma problemy ze zdrowiem, a wypomina, że o siebie nie dbam.

C.,specjalista od związków, singiel z 5-letnim stażem.

X., naczelny strażnik moralności, który pieprzy mężatą matkę trójki dzieci.

Y., która waży 40 kilogramów, a która mówi na mnie „szkapo”.

Z., nałogowy kłamca i alkoholik, powtarzający uparcie, że piekło wybrukowane jest dobrymi intencjami…

I ja. Ja, którą wielu z Was uważa za jakieś mentalne, życiowe guru. Albo chociaż kobietę super ogarniętą ze sobą, z życiem. „Taka mondra ta Malvina”. Chuja tam.

Jestem człowiekiem myślącym i inteligentnym, co nie oznacza, że nie pogubionym. Mam ogromny wgląd w siebie, co sprawia, że godzinami potrafię analizować zachowania swoje i innych, wyciągać z nich wnioski i dzielić się nimi z Wami. I to by było na tyle.

Bo poza tym, jestem byłą anorektyczką i bulimiczką. Jestem DDA. I perfekcjonistką, która przez swój perfekcjonizm bardzo wiele w życiu straciła. Paradoksalnie, mam problem z otwarciem się na drugiego człowieka. Mam problem z pokazaniem prawdziwych emocji. Bo życie nauczyło mnie, że zawsze muszę być twarda.

Nie wrzucam na Insta zdjęć z podpuchniętymi od płaczu oczami. Nie publikuję na fejsie statusów o tym, jak bardzo mi źle. Daję Wam obraz siebie, którym mogę sterować, który mogę mieć pod kontrolą. Tymczasem po prostu jestem, z dnia na dzień, jak każdy z Was. Uczę się rzeźbić swoje życie. Jakkolwiek. Byle nigdy nie rzeźbić w gównie.

I tyle.

Ja tu tylko piszę. Cała reszta należy do Was. Niech Wam, kurwa, nikt nigdy nie mówi, jak macie żyć.

A w szczególności ja.

0 Like

Share This Story

Ludzie
  • bez ściemy, brawo.

  • Magdalena

    Jesteś mądrą kobietą, Malvina. Dobrze się Ciebie czyta z jednego prostego powodu – czuć, że po drugiej stronie ekranu jest człowiek, z krwi i kości, z pasją do życia. Nie trać tego nigdy.

    • Jeśli to stracę, to będzie po mnie.

  • Kamil

    Po prostu true

  • Partido

    Do niedawna myślałem, że jest w życiu taka chwila kiedy wszystkie klocki w twojej głowie zaczynają się układać, w jakiś dom, samochód czy budę dla psa – ostatnio zauważyłem, że sama świadomość pierdolniku we własnej głowie to już sukces.

    • Tony Halik

      Dobra jest też świadomość, że nie wszystko musisz i chcesz zmienić. I że pewne rzeczy w głowie – nawet te zjebane – mogą takie pozostać, bo nie musisz być doskonały.

  • N.

    Respekt i szacunek Malwa :)

  • Be

    DDA, i nagle rozumiem dlaczego tak czesto czuje ze mamy podobne zdanie.

  • Asia

    Jakoś samego początku czułam, że ciągle zmagasz się sama z sobą, czuć to w wielu wpisach. Czy blog jest dla Ciebie pewnego rodzaju terapia, łącznikiem między Twoim zewnętrznym i wewnętrznym ja?

    • Blog jest dla mnie przede wszystkim platformą do dyskusji.

      Przedstawiam tutaj swój światopogląd, który jest dość mocno ukształtowany i dzielę się nim z ludźmi. Tematy trudne poruszam, żeby potrząsnąć czytelnikiem, dać mu do myślenia. Pokazać, że można swoim życiem sterować tak, by z dnia na dzień było coraz bardziej wartościowe. Ja tylko otwieram wybrane drzwi. Czy ktoś je zamknie, czy przez nie przejdzie, to już jego decyzja. W końcu jesteśmy dorośli.

      A od terapii są terapeuci i tego staram się trzymać.

  • Agnieszka Kaluga

    :*

  • A ja napiszę inaczej. Dziś mamy miliony źródeł informacji, do Ciebie należy, czy wybierzesz Pudelka czy Stratfor. Ja wybieram Stratfor i cieszę się, że mam ten wybór. Moja babcia, w tych mitycznych „lepszych czasach” mogła wybrać Trybunę Ludu… Prababcia w ogóle nie miała wyboru, bo była analfabetką. Sokrates, Platon, Kant? Wątpię, żeby te nazwiska cokolwiek jej mówiły. Tego uczyli w szkołach dla dzieci z dobrych rodzin. Teraz ma szansę usłyszeć o nich przeciętne dziecko.

    Kiedyś biegaliśmy po łące? Kiedyś w wieku 18 lat braliśmy się za ręce w urzędzie i przed ołtarzem, a dalej jakoś musiało być. Prababci pradziadek połamał żebra, jak się wkurzył. Uciekła, potem wróciła. Zabiłaby Cię śmiechem, gdybyś jej zaczęła nawijać coś o bieganiu po łące. Babcia już miała lepiej, bo mogła rozwieść się ze zdradzającym mężem. Łąka? Raczej bieganie od jednej pracy do drugiej, żeby zarobić na dzieci. I bieganie na skrobankę, bo kolejnego już nie utrzyma.

    Po łące to sobie mogę pobiegać ja. Mogę wybrać tego mężczyznę, którego chcę. Mogę z nim wziąć ślub, ale nie muszę. Mogę go trzymać za rękę na łące, na ulicy, w lesie i w kinie – i często to robię. Mogę kochać kogo chcę i jak chcę. I nikt mi nie mówi, jak mam żyć. Chyba nigdy nie było tak dobrych czasów.

    • Twoje komentarze są z gatunku tych „najsilniejsi przetrwają”. I owszem, na tym polega życie i tak został skonstruowany świat, że jednostki silne psychicznie, o mocnej podstawie składającej się m.in. z poczucia własnej wartości, są tymi, które idą do przodu.

      I tak, masz rację – żyjemy w wolnych czasach. Teoretycznie, bo praktycznie bardzo wiele osób nie potrafi tej wolności wykorzystać. I paradoksalnie się w niej gubi.

      • Oj, dokładnie odwrotnie. Silniejsi zawsze mają łatwiej, to fakt. Ale ja sama szczególnie silna nie jestem, choć może po solidnym przeczołganiu silniejsza teraz, niż kiedykolwiek. Uważam, że teraz o wiele łatwiej jest być słabym niż 100 lat temu. Naprawdę kobieta z połamanymi żebrami ma dzisiaj o wiele łatwiej. Owszem, nie mówię o głębokich wsiach, ale wtedy w całym kraju było tak, jak dziś na terenach dawnego PGR-u. Dzisiaj rzadko zdarza się, że 18-latka słyszy: za mąż, albo wypad z domu, bo ja darmozjada trzymać nie będę, masz chłopa to za niego idź. Nie pasuje ci? Jak z nim zerwiesz to tylko wstydu narobisz. W pokoleniu mojej babci takich historii było na pęczki, o prababci wolę nie myśleć.

        Wiesz, to pewnie to kwestia mojego pochodzenia. Bo jak ktoś ma w historii
        rodzinnej prababcię, która śmigała po balach i dziadka z dworkiem na kresach to może widzi te „stare dobre czasy”. Ale ja jak patrzę na historię kobiet z mojej rodziny to widzę, że one dopiero musiały być silne, żeby przejść przez to wszystko, przez co przechodziły. I za cholerę nie widzę w ich losach ani romantycznej miłości, która dziś się nie zdarza, ani prawdziwie serdecznych relacji między ludźmi, których podobno dziś nie ma. Dlatego cholernie doceniam to, jak wygląda dzisiejsze życie.

        • Pionierko, czy ja cię mogę wynająć? Podpisywałybyśmy się jakoś wspólnie i nie musiałabym się przejmować, czy gdzieś aby nie zapomniałam czegoś dodać, bo katar;>

          • No nie wiem, muszę pomyśleć. Ostatnio mam strasznie dużo propozycji. A to
            do Dubaju zapraszają, a to jakiś Rosjanin chciałby ze mną o polskich
            czołgach pogadać… No nie wyrabiam. Ale zapamiętam ofertę :)

        • wisznu

          w sumie to dużo racji. Obie macie. Cały Wasz dialog przypomina mi historię tego eksperymentu:
          http://www.physicsoflife.pl/dict/eksperyment_calhouna.html

          Teraz mamy czasy dobrobytu, który zabija. Jest tak łatwo, że aż mam y problem żeby się ogarnąć. Tak jak to obserwuję w życiu. Jak ktoś nie ma chęci ruszyć tyłka, żeby pozmywać naczynia, to po kupnie zmywarki będzie mu ciężko ruszyć tyłek, żeby wszystko powkładać do zmywarki i z niej wyjąć. Bo wtedy trzeba się 2x ruszyć z kanapy.

          Ale nie bójcie się, przyjdzie wojna, przyjdą muzułmanie, przetrwają najsilniejsii wrócimy mniej więcej do początku eksperymentu.

        • Joanna Otter

          Mówi się, że siła tkwi w człowieku. Ale to chyba nie do końca prawda.
          Jak się małego człowieka tej siły nie nauczy, to potem bardzo ciężko
          jest ją temu dużemu odnaleźć.
          Ja jestem totalnie zagubiona w tej wolności. Bo
          paradoks jest taki, że mając tyle opcji do wyboru, nie potrafię tego
          wyboru dokonać. Może zbytnio próbuję rozkminiać i analizować tę
          rzeczywistość? Na pewno tak jest. Ale inaczej nie potrafię.
          Gdyż
          również jestem perfekcjonistką. Może to nie jest takie złe samo w sobie,
          ale bycie perfekcjonistką-nazistką to i owszem. Bo niestety wychodzę z założenia, że skoro ja potrafię, to potrafi każdy. Nie biorę
          kompletnie do łba tego, że ludzie są różni, różne mają predyspozycje i 
          zdolności. Skutek jest zazwyczaj tylko taki, że mój wkurw sięga zenitu, bo jak można nie widzieć/nie wiedzieć/nie robić/nie umieć tak 
          oczywistych (?) rzeczy.
          To pewnie skutek
          postępowania typu „dostałaś 3, to świat się kończy i armagiedon!”? Jedne
          3 wśród pierdyliarda 5 i 6… Thx, mum, ty zawsze wiedziałaś jak mnie
          motywować! ;)
          Mimo, iż mam świadomość, że chciała dobrze, bo samotnej
          matce z dwójką dzieci nie jest łatwo. Aczkolwiek wyszło jak wyszło. I 
          oto mamy: zagubione dziecko, które czuje na plecach spojrzenia mówiące,
          że powinno być dorosłe, bo wiek 33 zobowiązuje. Które tak bardzo boi się
          podjąć jakąś decyzję i zaryzykować, że zazwyczaj się wycofuje i tkwi w 
          tym marazmie. Obwiniając za swoje „nieszczęście” wszystkich dookoła,
          zamiast wziąć dupę w troki i zrobić coś ze swoi życiem. Bo się boi. Tak 
          panicznie się boi. Porażki. Że nie da rady. Że nie wyjdzie. Że ktoś
          zobaczy. Że jednak nie umie. Że tak dużo gada, ta
          perfekcjonistka-nazistka, a jednak nic z tego nie wynika.
          Ale nigdy jej o 
          tym nie powiem. Bo nigdy ona sama nie nauczyła mnie o takich rzeczach
          rozmawiać. Bo również mam problem z okazywaniem prawdziwych emocji. Aż się zaczynam zastanawiać jakim cudem przeżyłam tyle lat, w jednym kawałku :P
          Nie wiem czemu ma służyć ten wpis. To chyba początek jakieś autoterapii. Bo bardzo chcę żyć tak jakbym chciała. Ale wciąż wychodzi mi tak jak powinnam…

          • Dzięki za ten komentarz. W końcu dojdziesz do ściany i zaczniesz coś zmieniać. Krok po kroczku. Ja takie zderzenie zaliczyłam jakieś 5 miesięcy temu.

            Dasz radę.

  • Lilith

    Dzięki za ten szczery tekst! Mamy wiele wspólnego i chyba dlatego uwielbiam Cię czytać. Nie szukam tu wskazówek, jak żyć, odnajduję za to pewną budującą wspólnotę doświadczeń i poglądów, myśli, których w swoim zagubieniu nie potrafię aż tak soczyście wyartykułować. Takie spotkanie z drugim człowiekiem, równie pogubionym, ale samoświadomym i zdystansowanym, daje więcej niż wszelkie porady.

  • Zebra

    Fajnie, że nie chcesz być „najmądrzejsza z całej wsi”, że piszesz co widzisz i jak to widzisz bez narzucania innym „zrób to, będziesz szczęśliwa, nie rób tego, bo będzie chu***a”. I chociaż ten tekst nie rzucił mnie na kolana (jak niektórym poprzednim się udawało), to jest to dobry tekst i tak bardzo Twój. Szacun dla Ciebie Malv, działaj dalej – czytam :)

  • Katja

    Szczerze, to ja nigdy od kiedy czytam, i słowo drukowane, i zhatemelowane nie odnalazłam się tak doskonale w czyiś tekstach … Dzięki Malvina !

  • Kath

    Ja jestem DDD. Też dogłębnie i namiętnie analizuję wszystko i wszystkich. Z owych analiz wyciągam wnioski i układam w sposób perfekcyjny swoje życie, poglądy i idee. Też piszę bloga uświadamiającego, choć w zupełnie innym klimacie. Ktoś pytał w komentarzu poniżej czy to jest terapia. To Twoje pisanie. Ja wiem, że to już nie jest terapia. To już w pełni ukształtowana osobowość, która bardziej pomaga innym niż sobie. Osobowość ukierunkowana na analizę i syntezę. Niektórzy Cię podziwiają za Twoją inteligencję i mądrość życiową, inni nie chcą słuchać i wydają się nam ignorantami.. Bo jak tak można, nie myśleć? No można. I warto o tym pamiętać. Szczególnie w życiu prywatnym. Niektórzy poprostu żyją inaczej. A „głupi” nawet nie jest świadomy, że to jego życie, co to jest czasem „bułką z masłem” jest tą bułką :)

    Jak się tak poukłada siebie i wszystko dookoła to potem trudno wprowadzać deformacje, co?

  • Chcialam skomentowac, ale chyba zabraklo mi slow. Brawo!

  • Gratuluję zrozumienia siebie i tej mądrości. Nie, wcale nie uważam, że jesteś super najmadrzejsza i to co mówisz na każdy temat trafia do mnie i zostawia głęboki ślad. Nie. A przynajmniej nie zawsze. Ale skoro wiesz, że jeśli chodzi o Ciebie to nikt nie ma prawa nic Ci mówić to jesteś mądra. I gratuluję. I chciałabym aby w końcu wszyscy osiągnęli ta świadomość a szczególnie ci, którzy za życiowy cel obrali sobie pouczenie innych. Ja sama uczę się tej pewności siebie, na pewno jeszcze dużo przede mną ale jestem zdecydowanie bliżej niż kiedyś.

  • A dla mnie najważniejsze jest podejście od drugiej strony. Żeby nikt mi się nie wpieprzał w życie ze swoimi mądrościami. To i ja nikomu nie będę mówił jak ma żyć, bo i po co, dlaczego? No chyba, że ktoś zapyta.

  • Maciej Rozwadowski

    Wyluzuj! Myslisz, ze ktos sie przejmuje tym co piszesz? I tak sie nie zmieniaja, tylko im sie poprawia samopoczucie, ze ktos jest kto tak madrze gada… Pokiwaja glowkami, pomysla sobie – Pudelek be, Rzepa be, Wyborcza cacy, a to nie jest tak do konca.
    A tak serio, milo poczytac, ze ktos jeszcze analizuje cokolwiek w tym bezreflleksyjnym statystycznie swiecie.
    No i wyswietlilo sie z nazwiskiem, a niech tam…
    Jakby co to ja powiedzialem.

  • Kcury

    fajne.
    …a o świecie naszym DDA wciąż jeszcze tak mało się mówi. Może powiedz więcej. Pokaż się z tej strony.

  • Może nie biorę twoich tekstów „jak żyć”…ale pisałam to kiedyś dawno w komentarzu. jesteś moim alter ego,…Masz świetnie rozwiętą samoświadomość. uwielbiam twoje rozkładanie na czynniki pierwsze…
    Też jestem dda, perfekcjonistką…i szczerze pisząc gdyby nie pewne konwenanse „czas na ślub”, „czas na dziecko” – którym uległam bo tak wypada, i aby mieć to za sobą – byłabym bezdzietną, samotną singielką.
    Bo bagno w którym wyrastałam odpadało bardzo powoli czyniąc mnie zamkniętą na uczucia, emocje, bliskość…nieraz modlę się aby moje dzieci przejęły optymizm po moim małżu…we mnie jest pełno lęku, nieuzasadnionych obaw..i wkładam cholernie ciężką pracę, aby było inaczej.
    I boję się wojny…nie takiego świata chciałabym dla swoich dzieci…

  • Coetzee

    „Widzicie, kiedyś ludzie mieli Sokratesa. Platona. Kanta. Ewentualnie Nietzchego.” (Błąd w nazwisku Friedricha jest celowy?)
    Nie, nie mieli. Wspomnieni panowie nigdy nie byli częścią kultury popularnej, a zawsze kultury wysokiej, która jest z definicji elitarna. Świat zawsze dzielił się na procent myślących i bezmyślną resztę; różnica polega na tym, że do niedawna w sferze publicznej funkcjonował przede wszystkim procent myślących, a teraz dzięki Internetowi zalewa ją bezmyślna reszta. Cholera, do której grupy się zaliczam? ;-)

  • No i do tego wszystkiego o zyciu trzeba nauczyc sie ze swoich bledow, tymczasem rodzice tak bardzo chcieli by zaoszczedzic tego swoim pociechom. Ale sie nie da. Pozdrawiam serdecznie Beata

  • Tony Halik

    Oj czepiają się wszyscy tego Coelho – a on ani lepszy ani gorszy. Na pewno nie najgorszy.
    A ogólnie to ten kawałek jest o tym właśnie
    Czy pamiętasz czasy gdy słuchałeś ich słów
    Pierwszy był Elvis; król krainy snów
    Ale był tak tłusty, że ledwo stał
    Zdychał w kiblu nocą kiedy ty żeś spał
    Potem piękny Jimi; wyglądał jak Bóg
    Śpiewał swoje wiersz pełne mądrych słów
    Lecz pewnego razu i była to noc
    Jego słabe serce powiedziało stop

    Następny był Johnny miał śmierdzący głos
    Wszystkie świętości rzucał na stos
    Ale kiedy forsą wypełnił swe dni
    Znał tylko do swojego sejfu szyfr
    Był jeszcze Kurt rozpieszczony gnojek
    Lubił karabiny jak każdy kto się boi
    Aż któregoś dnia nacisnął spust
    Kiedy lśniąca lufa dotykała ust

    Ref:
    Powiedz kto następny.
    Proszę powiedz mi
    Kto będzie Ci mówił.
    Którędy masz iść

    Nie będę śpiewał co masz robić i pić
    Pamiętaj o jednym bo tak łatwiej żyć
    Pierdol to co mówią ci co biorą szmal
    Łatwo być buntownikiem kiedy wszystko masz
    Twoje życie, Twoja droga, decyduj gdzie iść
    Nie daj sobą kierować ani wciągać w gry
    Bo idole zdychają, a świat dalej trwa
    Bo idole zdychają, Ty zostajesz sam