Poznajcie Matyldę. Matylda ma 32 lata i choć tego nie lubi, pracuje jako specjalistka PR, bo nie bardzo wie, co innego mogłaby w życiu robić, mimo że jest kilka rzeczy, które robi naprawdę dobrze. Chociażby pomidorową. Albo fellatio.
Matylda ma duże brązowe oczy i długie, falowane włosy do pasa. Z twarzy dają jej 10 na 10, z figury mniej, bo ma lekką nadwagę. Jest ładna. Seksowna wręcz.
Po pracy Matylda czyta skandynawskie kryminały, uczy się hiszpańskiego, kupuje za drogie buty, robi fenomenalne pierogi dla przyjaciół i czasami, w momentach kryzysowych, trafia na siłownię. Matylda cztery lata temu rozstała się z facetem. A w zasadzie to on ją rzucił, dla innej. Od tamtej pory, poza jednorazowymi numerkami, Matylda nie miała nikogo, bo – jak twierdzi – nic na siłę. Z Matyldą nie zgadza się jej matka, która dla odmiany uważa, że owszem, siłą można załatwić całkiem sporo. Zwłaszcza, gdy się ma 32 lata i żadnej obrączki na serdecznym palcu.
Tym sposobem Matylda od trzech lat w każde święta odwiedza matkę ze swoim przyjacielem gejem. Przyjaciel gej ma na imię Paweł i świetnie udaje heteryka. Do niedawna wszyscy byli z tego układu zadowoleni. Matka Matyldy – że jej córka ma tak fantastycznego, choć odrobinę zniewieściałego partnera, Matylda – że ma święty spokój oraz Paweł – że w końcu może się najeść za free.
Do niedawna.
*
– Mam przesrane – usłyszałam w słuchawce w Niedzielę Wielkanocną. Oczywiście, dzwoniła Matylda.
– Tobie też wesołych świąt – odparłam.
– Pięć minut temu matka zapytała Pawła, kiedy w końcu złoży deklarację…
– A co, nie rozliczył jeszcze PIT-a?
– Nie, debilko! Zapytała go, kiedy zamierza mi się oświadczyć! Jak boga kocham, zawału dostanę za chwilę.
– I co odpowiedział?
– Zamurowało go. Zaczął coś bąkać o niepewnej sytuacji finansowej w Polsce i rosnącym długu publicznym, a potem wypił dwie pięćdziesiątki i wyszedł na balkon zapalić.
– Przecież Paweł nie pali…
– Właśnie zaczął. Nie wiem, co robić! Jak tak dalej pójdzie, on się najebie i wszystko wygada, a ja zejdę na zawał.
– Co ty z tym zawałem?! Młoda jesteś…
– Stara jestem! Staraaa pannaaaa! – Matylda wydarła się w słuchawkę tak, że mnie samej omal serce nie stanęło.
– Słuchaj… – zaczęłam niepewnie. – A może po prostu powiesz jej prawdę?
– Ta, a zachodni wiatr spienione goni fale. Muszę kończyć. Paweł właśnie polał matce wódkę i powiedział „Pij, Halina!”.
*
Stałam tam, z telefonem w ręce i zastanawiałam się, jak to w ogóle możliwe, że w XXI wieku kobiety wciąż czują społeczną presję przyssania się do jakiegoś Romana, Mariana, czy innego Gienka? Tak, jakby naszą wartość określała długość i giętkość kutasa, który towarzyszy nam na drodze życia.
Matka Matyldy nie jest wyjątkiem. Kiedy moja ciotka miesiąc temu usłyszała, że rozstałam się z M., załamała ręce i zapytała „CO TERAZ?”. Tak, jakby teraz czekała mnie już tylko powolna śmierć przez wykrwawienie zranionego serduszka. A Anka? Po dwóch burzliwych związkach stwierdziła, że nie będzie bawić się w plastry: albo spotka człowieka, z którym coś zaskoczy, albo będzie sama. Tym sposobem singluje od trzech lat i od trzech lat na święta dostaje od matki voucher do psychologa. Z Groupona.
Jak to jest, że kiedy trzydziestoletni facet wybiera życie w pojedynkę, bo nie chce wiązać się na siłę z „nie tymi” kobietami, otoczenie postrzega jego decyzję jako świadomą, dojrzałą, przemyślaną i odpowiedzialną, a kiedy trzydziestoletnia kobieta decyduje się na podobny krok, wszyscy patrzą na nią, jak na potencjalną wariatkę, która za chwilę zacznie ciskać w ludzi wykastrowanymi kotami?
Wkurwia mnie to.
*
– Pająk… – słyszę godzinę później, odbierając telefon. – Stało się to, co przewidziałam – głos Matyldy brzmi na jakąś setkę wódki.
– To znaczy?
– Paweł się spił i powiedział matce, że jest gejem.
– I co ona na to?
– Zapytała, czy to w czymś przeszkadza – mówi Matylda i milknie.
Po chwili obie wybuchamy długim, histerycznym śmiechem.
Tekst po raz pierwszy ukazał się w magazynie „Logo” [nr 5, maj 2016] oraz na logo24.pl
fot. Kaspars Grinvalds/Shutterstock,Inc.