Prostytucja to zawód z sektora usług. Podobno jeden z najstarszych w historii. W wielkim skrócie polega na oddawaniu swojego ciała i tym samym zaspokajaniu potrzeb seksualnych innej osoby w celach zarobkowych. O ile prostytucja jest świadomym i jawnym wyborem prostytuującego się, nie mamy zbyt wiele do gadania. W końcu biznes is biznes, jak to mawiała słynna polska burdelmama, Joanna Borysewicz. Skoro od czasów starożytnych zawód ten funkcjonuje z powodzeniem i ani purystyczne Średniowiecze, ani racjonalne Oświecenie, nie zdołało trwale wyplenić prostytucji, jest mało prawdopodobne, by udało się to dziś, gdy seks i golizna sprzedają wszędzie, a na prostytucję, zwłaszcza tę ekskluzywną, panuje społeczne przyzwolenie. Japończycy mają swoje gejsze, Amerykanie – Pretty Woman, Anglicy – Belle („Secret Diary of a Call Girl”), a my? My od wczoraj mamy „polskie modelki z Instagrama”, o których właśnie dowiedział się świat.
W internatach zawrzało, kiedy 6 marca na blogu TagTheSponsor opublikowano efekt sprawnie przeprowadzonej prowokacji – zapis rozmowy między reprezentantem arabskiego szejka (w rzeczywistości autorami bloga TagTheSponsor), a VIP Concierge – usługodawcą specjalizującym się w spełnianiu najbardziej wygórowanych oczekiwań swoich ekskluzywnych klientów. „Reprezentant”, przedstawiający się z imienia i nazwiska jako John Saint James, zgłasza zapotrzebowanie na kilka-kilkanaście „fashion models”, tudzież „hostess”, które miałyby towarzyszyć szejkom z królewskiej rodziny Zjednoczonych Emiratów Arabskich podczas ich pięciodniowej wyprawy jachtem na Saint Tropez.
Wymagania są jasne: dziewczyny muszą być młode, zgrabne, ładne i otwarte na doświadczenia, tj. powinny bez oporów brać udział w zaplanowanych orgiach oraz zgodzić się na koprofilię (przyjmowanie na ciało kału, w tym akurat przypadku oddawanego przez szejków, bez konieczności feedbacku w postaci, za przeproszeniem, srania na przedstawicieli rodziny królewskiej). W zamian otrzymują przelot, zakwaterowanie, wyżywienie, wypad na zakupy czy do fryzjera oraz 25 tysięcy dolców na rączkę, o ile zgodzą się na wszystkie postawione warunki. Szejk oczywiście gwarantuje dyskrecję, profesjonalizm i świetną zabawę. Transakcja przebiega bardzo sprawnie, z ust obu stron często padają słowa typu „excellent” i „perfect” – wyczuwamy, że siedzą w biznesie od lat i doskonale wiedzą, z czym co się je.
Znamy ją z TVN-u?
I pewnie cała sprawa nie trafiłaby nawet do „polskiego internetu”, gdyby nie fakt, że w pewnym momencie rozmowy konsjerż przekierowuje „pracownika szejka” do agentki, która przesyła zainteresowanemu zdjęcia modelek oraz konkretne namiary na profile dziewczyn na portalach społecznościowych, głównie Instagramie, z informacją, że większość z nich godzi się na postawione przez szejka warunki, w tym – jak upewniają się autorzy bloga – na koprofilię.
Źródło: TagTheSponsor.com
Wśród wymienionych dziewczyn są m.in. znana z Top Model i Dzień Dobry TVN „gitarzystka”, Angelika F., piosenkarka i modelka Bogusia L., a także modelki: Kasia P., Sonia S. i inne. Kilka godzin po opublikowaniu zapisek rozmów przez TagTheSponsor, profile większości dziewczyn na Facebooku i Instagramie zostają usunięte. Bogusia L. jako jedyna z posądzonych o prostytucję zastrzega na swoim FB, że jej wizerunek został bezprawnie wykorzystany. Jednocześnie na Wykopie czytamy:
Źródło: Wykop.pl
Pozostaje pytanie: dlaczego amerykańskiemu portalowi słynącemu z prowokacyjnych publikacji zależałoby, żeby robić koło pióra kilku mało znaczącym polskim modelkom, znanym raczej z tego, że są znane, niż z realnych osiągnięć na wybiegach czy gdziekolwiek indziej, gdzie niekoniecznie liczą się sztuczne cycki i napompowane silikonem usta?
Misja
Przesłanka TagTheSponsor do rozkręcenia całej afery wydaje się oczywista: „mamy świetną zabawę, otwierając ludziom oczy”. W zakładce „about” na blogu możemy przeczytać pełne uzasadnienie sprawców prowokacji. Poniżej jego najistotniejsze fragmenty:
Najwyższy czas przestać zachwycać się instagramowymi „modelkami”, jakby były cudem bożym. Stawiamy je na piedestale tylko dlatego, że pokazują kawałek tyłka (…). Niektóre z nich mają po 400 tys. followersów, a są zwykłymi barmankami. I OK, niech tak będzie. Ale niech, kurwa, nie oczekują od nas wiary w to, że ich barmańska pensja pokrywa weekendowe wypady za granicę prywatnymi czarterami. W ich wydaniu to zwykła prostytucja. Równie dobrze mogłyby pod zdjęciami zamieszczać oceny, które wystawili im klienci. Jesteśmy za prostytucją, ale mówimy nie kobietom, które zachowując pozory osiągania kolejnych sukcesów swoją ciężką pracą, w rzeczywistości rozkładają nogi za pieniądze i traktują z wyższością tych, którzy wybrali uczciwy sposób na życie (…). Te modelki pragną uwagi i pieniędzy, ale nigdy otwarcie nie powiedzą, kto płaci ich rachunki… (…). Młode dziewczyny patrzą na ich zdjęcia pełne blichtru i luksusu, ale nie wiedzą, że wszystko, co widzą na profilach „Instagram models”, ma swoją cenę.
Hipokryzja – największa dziwka
Tu nie chodzi nawet o tę koprofilię i fakt, że znane nam z mediów persony rzekomo zgodziły się przyjąć na klatę kał szejka za 25 tysięcy kafli. Nie chodzi też o to, że mówimy o Polkach i kolejnej „kampanii wizerunkowej” kobiet ze Wschodniej Europy. Chodzi dokładnie o to, o czym w swoim uzasadnieniu napisali sprawcy całej afery.
Prostytutka, która uprawia seks za pieniądze, wykonuje swój zawód i jest prostytutką.
Escort, czyli ekskluzywna dziwka, która poza tym, że towarzyszy klientowi na bankietach i spotkaniach biznesowych, również z nim sypia, wykonuje swój zawód i jest ekskluzywną dziwką.
Prostytutka, która podaje się za odnoszącą sukcesy modelkę/piosenkarkę/aktorkę z aspiracjami, by stać się osobą publiczną, stanowiącą swego rodzaju wzór do naśladowania, jest nie modelką, nie piosenkarką, ani nie aktorką. Jest prostytutką. I to nie prostytutką profesjonalną, wyspecjalizowaną w swoim zawodzie, więc też dyskretną. Jest prostytutką okazjonalną, od święta, przekonaną o tym, że – skoro zachowuje pozory – może krzyczeć głośno o sobie, swojej karierze i rzekomych sukcesach.
Niezależnie od tego, czy akcja TagTheSponsor jest fejkiem czy nie, problem sponsoringu istnieje i to na coraz większą skalę. Dlatego nie widzę powodu, dla którego świat nie miałby się dowiedzieć, że prostytutka udająca modelkę czy piosenkarkę, pomiędzy jedną a drugą fotką na Instagramie, para się najstarszym zawodem świata.
***
We współczesnym świecie wszechobecnej hipokryzji, hipokryzja dziwki sprzedającej fałszywą historię sukcesu, wydaje się być wierzchołkiem góry lodowej. Już dalej haka nie wbijesz, stopy nie postawisz.
To przeraża i śmieszy najbardziej.
Fot. Verne Ho, Unsplash.com